niedziela, 14 marca 2010

Wiosna w dolinie muffinków


Wiosna w dolinie muffinków to nie jest hasło jednorazowe, to jest, proszę państwa, założenie programowe ;)

Tym razem stworzyłam jasną (earl grey, herbaciany posmak i dżem pomarańczowy) i ciemną (czekolada i wiśnie) stronę muffinkowej mocy, i obydwie okazały się mieć zagorzałych zwolenników ;]

Oparte są na moim ulubionym przepisie podstawowym
[2,5 szklanki mąki, 3/4 szklanki cukru, łyżeczka proszku do pieczenia, łyżeczka sody, szczypta soli,
2 jajka, 1/2 rozpuszczonej kostki masła, ok. 200g jogurtu]

przy czym do wersji jasnej - herbacianej dosypałam łyżeczkę drobno zmielonej herbaty (tu konkretnie liściasty earl grey tetley, nadaje się wspaniale) i dolałam esencję z zaparzonej łyżeczki herbaty w 1/4 szklanki wrzątku (razem z fusami! ;). Do tego skórka pomarańczowa, dżem pomarańczowy w środek i już ;) Ciasto zrobiło mi się rzadkie, dosypałam troszkę mąki (czyli szklanki powinny być "z czubkiem") i straciłam nadzieję, ale muffiny pięknie wyrosły. Są miękkie i pyszne, a w ogóle najlepsze są następnego dnia (o ile dotrwają ;)

Ciemne - czyli czekoladowe z wiśniami - to już wybitna prościzna ;) Do sypkich składników dodaje się 3 łyżki kakao, do każdej  muffinki łyżkę wiśniowej konfitury, i już. Jako amatorka aromatów dodałam troszkę tego rumowego, i to był dobry pomysł ;)

A wiosna kiedyś musi przyjść i ja wcale nie widzę tego śniegu za oknem. Wca-le.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz