tag:blogger.com,1999:blog-60508590093346430222024-03-13T15:35:24.472+01:00Trzy kociołki"Dalej! żwawo! w prawo! w lewo!
W lewo! w prawo! hasa! hej!
Buchaj, ogniu! kotle, wrzej!"
William Shakespeare
"Makbet, akt IV, scena 1"
Kulinarne impresje trzech wiedźm przy wspólnym palenisku :) Trochę sabat, trochę magiel, trochę program kulinarny Nigelli Lawson ;)awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.comBlogger35125tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-47215310485890137332012-02-26T21:18:00.001+01:002012-02-26T21:22:52.543+01:00Marchewkowe pola. Zupa marchewkowa z migdałami.Kremowa i dość słodka :)<br />
<br />
<b>Potrzebne będą</b>:<br />
* <b>3-4 duże marchewki</b> pokrojone na cieniutkie plasterki<br />
* <b>2-3 liście pora</b> pokrojone na cienkie paski<br />
* <b>1 nieduża cebula</b> posiekana na drobno<br />
* <b>2 ząbki czosnku</b>, też drobno posiekane<br />
* <b>duża garść migdałów</b>, również drobno posiekana, mogą być zmielone<br />
* <b>sól</b>, <b>pieprz</b>, <b>zioła </b>do przyprawienia (np. prowansalskie)<br />
* <b>2 łyżki oliwy</b><br />
* ew. małe grzanki, sok z cytryny/pomarańczy<br />
<br />
<b>1</b>. na dnie garnka podgrzewamy oliwę i podduszamy pora i cebulę, potem dodajemy czosnek - warzywa nie mogą się przysmażyć,<br />
<b>2</b>. dodajemy marchewki i zalewamy wodą (ok. 1 - 1,5 l), doprawiamy solą i pieprzem<br />
<b>3</b>. doprowadzamy do zagotowania, a później zmniejszamy ogień i gotujemy ok.40-50 min. tak, aby warzywa były zupełnie miękkie<br />
<b>4</b>. wyłączamy zupę :)<br />
<b>5</b>. do blendera/malaksera wrzucamy zmielone migdały i zalewamy jedną łyżką wazową ciepłej zupy (razem z warzywami), miksujemy na papkę<br />
<b>6</b>. z przestudzonej zupy wyciągamy/odsączamy warzywa i miksujemy/blendujemy/rozgniatamy na papkę<br />
<b>7</b>. krem warzywny przekładamy do garnka, podgotowujemy mieszając i dolewając płynną część zupy - całą albo część, w zależności od tego, jaką chcemy uzyskać konsystencję<br />
<b>8</b>. w międzyczasie dodajemy (i mieszamy) też papkę warzywno-migdałową<br />
<b>9</b>. wymieszaną całość doprawiamy ziołami, ew. jeszcze raz solą i pieprzem, zagotowujemy (mieszając)<br />
<b>10</b>. ci, którzy wolą bardziej wyrazisty (a nie słodko-marchewkowy) smak, mogą doprawić zupę sokiem z cytryny albo pomarańczy<br />
<b>11</b>. podajemy w ciepłych miseczkach :), a ci, którzy mogą i lubią, wrzucają sobie grzanki ;)<br />
<br />
Smacznego! :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-xwOBUlZdKsc/T0qSfIXvYvI/AAAAAAAACWQ/_szm2-5Fpqs/s1600/zupa2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-xwOBUlZdKsc/T0qSfIXvYvI/AAAAAAAACWQ/_szm2-5Fpqs/s320/zupa2.jpg" width="320" /></a></div><br />
Ponieważ tematyka bezglutenowa niedługo może stać mi się bardzo bliską - a nawet, jeśli nie, to i tak już zawsze będą na nią wyczulona - dodaję nowy bezglutenowy tag, może przyda się jakiejś zbłąkanej duszyczce, która przypadkiem tu zajrzy :)<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;">Przepis - z moimi modyfikacjami - pochodzi z książeczki "Zupy" z serii "Z kuchennej półeczki".</span>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-33018101992047835132011-11-06T19:14:00.017+01:002011-11-06T19:33:45.863+01:00Zapiekanka ziemniaczana z szalotką i oscypkiem<a href="http://1.bp.blogspot.com/-IBxWsCRbu8o/TrbQKY7vlDI/AAAAAAAABJM/7l-GoBvN-yo/s1600/zap_zam.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 400px;" src="http://1.bp.blogspot.com/-IBxWsCRbu8o/TrbQKY7vlDI/AAAAAAAABJM/7l-GoBvN-yo/s400/zap_zam.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671949657630020658" /></a><br /><br />Porcja na dwie osoby<br /><strong>Składniki:</strong><br />5 średnich ziemniaków<br />25 dag szalotki<br />pół twardego oscypka<br />ok. 1 szklanki mleka<br />odrobina białego wytrawnego wina<br />ok. półtorej łyżki masła<br />ząbek czosnku<br />liść laurowy<br />tymianek świeży i/lub suszony<br />kminek<br />szczypta cukru<br />sól<br />pieprz<br /><br /><strong>1. </strong>Obrać ziemniaki i pokroić je w dość grube plastry. Włożyć do garnka, zalać mlekiem tak, aby je zakryło (można wymieszać mleko z wodą), dodać trochę soli, ząbek czosnku, liść laurowy, kminek i kilka gałązek świeżego tymianku. Zagotować (uwaga, żeby nie wykipiało) i trzymać na wolnym ogniu kilkanaście minut, aż ziemniaki trochę zmiękną (ale się nie rozpadną). Odcedzić i wyrzucić resztki tymianku oraz liść laurowy.<br /><br /><strong>2.</strong> Posiekać szalotkę. Rozgrzać na patelni lub w rondelku łyżkę masła, dusić szalotkę, aż zacznie się rumienić. Dodać wino, sól, pieprz, trochę cukru, podusić jeszcze przez chwilę, dodać suszony tymianek i zdjąć z ognia.<br /><br /><strong>3.</strong> Żaroodporne naczynie posmarować resztą masła, układać kolejno warstwy: ziemniaki, szalotka, starty oscypek, ziemniaki, szalotka, starty oscypek. Na wierzchu ułożyć jeszcze plastry oscypka dla dekoracji. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni aż ser się zrumieni.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-20153799041030857852011-11-05T14:06:00.011+01:002011-11-06T19:33:26.431+01:00Zamiast pasztecików czyli placki z kapustą kiszoną<strong>Składniki:</strong><br />25-30 dag kapusty kiszonej<br />1 jajko<br />trochę mleka lub kefiru<br />mąka<br />szczypta proszku do pieczenia<br />sól, pieprz<br />olej do smażenia<br /><br /><a href="http://2.bp.blogspot.com/-32T3ligd2Ak/TrU5UTr5e2I/AAAAAAAABJA/VkGLeVdmWKQ/s1600/placki_col.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 400px;" src="http://2.bp.blogspot.com/-32T3ligd2Ak/TrU5UTr5e2I/AAAAAAAABJA/VkGLeVdmWKQ/s400/placki_col.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671502326787570530" /></a><br /><br /><strong>1.</strong> Z jajka, mleka lub kefiru, mąki i proszku do pieczenia robić ciasto - trochę, jak na naleśniki, ale dużo gęstsze (zawsze sypię mąkę na oko, wszystko zależy od wielkości jajka, tego, jak wodnista jest kapusta, itp.)<br /><br /><strong>2.</strong> Kapustę dokładnie posiekać na drobne kawałeczki. Wrzucić do ciasta, wymieszać. Jeśli całość jest zbyt rzadka, dosypać mąki.<br /><br /><strong>3.</strong> Smażyć placki z obu stron, aż się zrumienią. Wycisnąć nadmiar tłuszczu w ręczniczek (niestety, takie placki strasznie "piją" olej, a zbyt tłuste robią się niesmaczne)<br /><br /><strong>4.</strong> Podawać z solą, pieprzem i barszczem czerwonym lub sokiem warzywnym.<br /><br />Smacznego!Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-63397310043561342182011-08-25T23:01:00.013+02:002011-08-25T23:27:20.712+02:00Fasolka w aromatycznym sosiePotrawa jest inspirowana przepisem pochodzącym z książki "Essential Vegetarian" wygrzebanej przeze mnie w charity shopie pod Oxfordem :)
<br />
<br />Trochę obawiałam się, że sos będzie zbyt słodki lub zbyt intenstywnie pomarańczowy - ale nie, okazało się, że jest bardzo aromatyczny i zachowuje równowagę między smakiem słonym i słodkim.
<br />
<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/-kp6L9UtYAeU/Tla9iIrX0uI/AAAAAAAABIs/8JNBHpwfiyQ/s1600/fasolka.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://4.bp.blogspot.com/-kp6L9UtYAeU/Tla9iIrX0uI/AAAAAAAABIs/8JNBHpwfiyQ/s400/fasolka.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5644907577098097378" /></a>
<br />
<br /><span style="font-weight:bold;">Składniki:</blockquote></span>
<br />2 puszki fasolki (może być biała lub mieszana)
<br />1 łyżka oleju do smażenia
<br />2 średniej wielkości cebulie, pokrojone
<br />1 średniej wielkości czerwona papryka, pokrojona w paseczki
<br />1 łyżka miodu
<br />2 łyżki melasy
<br />4 łyżki ciemnego sosu sojowego
<br />1 łyżeczka musztardy
<br />1 mały słoiczek koncentratu pomidorowego
<br />1 i 1/2 szklanki bulionu warzywnego
<br />liść laurowy
<br />zioła: rozmaryn, tymianek
<br />1 mała pomarańcza, dobrze umyta i sparzona wrzątkiem
<br />1 łyżka mąki kukurydzianej
<br />sól i pieprz
<br />posiekana natka pietruszki
<br />
<br /><span style="font-weight:bold;">Przygotowanie:</span>
<br />1. Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć cebulę.
<br />2. Kiedy cebula zmięknie, dodać miód, melasę, sos sojowy, musztardę, koncentrat pomidorowy i zalać wszystko bulionem.
<br />3. Do sosu wsypać odcedzoną fasolkę oraz paseczki papryki.
<br />4. Doprawić sos: dodać liść laurowy, tymianek i rozmaryn oraz sporo pieprzu. Przy pomocy obieraczki do warzyw wyciąć trzy paski skórki z pomarańczy i dodać do sosu. Dusić przez jakieś 10-15 minut.
<br />5. Wycisnąć sok z pomarańczy. Dodać do soku mąkę kukurydzianą i dokładnie rozmieszać (np. używając spieniacza do mleka).
<br />6. Wlać sok z mąką kukurydzianą do sosu. Dusić przez kolejnych 10-15 minut, aż papryka będzie miękka, a sos stanie się gęsty i aromatyczny. Jeśli trzeba, dodać trochę soli i pieprzu.
<br />7. Wyjąć z sosu skórkę pomarańczy i liść laurowy. Posypać porcje fasolki posiekaną natką pietruszki. Podawać z chlebem.
<br />
<br />Smacznego!Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-53605292808824757282011-08-03T19:31:00.008+02:002011-08-03T20:43:49.104+02:00Toffee apple bake...czyli coś pomiędzy szarlotką a zapiekanką z jabłkami. Dobre na zimno, jeszcze lepsze na ciepło, a najlepsze z lodami waniliowymi.<br />Przepis pochodzi z przesympatycznej książki "30-minute Vegetarian", a ja go trochę zmodyfikowałam (zmieniając nieco proporcje).<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/-XiIPrFw93BU/TjmJ8YW2ViI/AAAAAAAABIU/1JmaDSdZWKk/s1600/30minute_vegetarian.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 308px; height: 400px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-XiIPrFw93BU/TjmJ8YW2ViI/AAAAAAAABIU/1JmaDSdZWKk/s400/30minute_vegetarian.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5636688079054329378" /></a><br /><br /><span style="font-weight:bold;">Składniki:</span><br />2-3 jabłka deserowe<br />2/3 szklanki mąki + 1 łyżka dodatkowo<br />1/2 łyżeczki proszku do pieczenia<br />2/3 szklanki jasnego cukru muscovado<br />3 łyżki cukru (polecam brązowy demerara, ale jak ktoś woli słodsze ciasto, może być zwykły kryształ)<br />pół łyżeczki przypraw korzennych (ja użyłam cynamonu, kardamonu, gałki muszkatałowej, imbiru i kurkumy, która ładnie zabarwia ciasto na żółto)<br />1 jajko<br />100 ml jogurtu naturalnego<br />50 g roztopionego masła<br /><br /><span style="font-weight:bold;">Przygotowanie:</span><br /><span style="font-weight:bold;">1.</span> Obrać jabłka, pokroić je na grube plastry lub kawałki i wrzucić do formy żaroodpornej. Dodać 1 łyżkę mąki i cukier muscovado, wymieszać.<br /><span style="font-weight:bold;">2.</span> Wymieszać w misce resztę mąki z proszkiem do pieczenia, cukrem i przyprawami. Dodać jajko, jogurt i masło; wymieszać.<br /><span style="font-weight:bold;">3.</span> Rozprowadzić ciasto na jabłkach i piec w piekarniku nagrzanym do 220ºC przez jakieś 15-20 minut.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/-SniDivAcI6w/TjmKF_r61DI/AAAAAAAABIc/DtljSpvIvJI/s1600/toffee_apple_01.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://1.bp.blogspot.com/-SniDivAcI6w/TjmKF_r61DI/AAAAAAAABIc/DtljSpvIvJI/s400/toffee_apple_01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5636688244230509618" /></a><br /><br />W trakcie pieczenia cukier muscovado rozpuszcza się i tworzy się z niego sos tofi (dlatego ważne jest, żeby jabłka były deserowe - inaczej zapiekanka może wyjść za słodka).<br />Smacznego!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/-lO-eQapeooQ/TjmKQbDI0bI/AAAAAAAABIk/A4tJrRiaCCQ/s1600/toffee_apple_02.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 400px;" src="http://1.bp.blogspot.com/-lO-eQapeooQ/TjmKQbDI0bI/AAAAAAAABIk/A4tJrRiaCCQ/s400/toffee_apple_02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5636688423374344626" /></a>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-62975603868938722192011-08-02T16:21:00.019+02:002011-08-03T20:44:35.143+02:00Naleśniki amerykańskieW przeciwieństwie do francuskich, cieniutkich naleśników, naleśniki w stylu amerykańskim powinny być grube, słodkie i sycące. Udało mi się zdobyć bardzo dobry przepis - pochodzi on z dodatków do filmu <a href="http://www.imdb.com/title/tt0481141/">"Życie od kuchni"</a> - w filmie naleśniki na śniadanie robi siostrzenica głównej bohaterki (z czego wniosek - są one dziecinnie proste).<br />W oryginalnym przepisie powinny być smażone na maśle, ja jednak stosuję inną sztuczkę, którą podpatrzyłam w jakimś programie <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Ainsley_Harriott">Ainsleya</a> dawno, dawno temu: trzeba stopić trochę masła i dodać do ciasta na naleśniki.<br />W przepisie jednym ze składników jest wanilia, ja nie miałam - i też wyszły bardzo dobre.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/-4k3defo_3XU/TjgM2Q-YGmI/AAAAAAAABH4/f3aLVuQqCvk/s1600/american_pancakes.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 216px;" src="http://4.bp.blogspot.com/-4k3defo_3XU/TjgM2Q-YGmI/AAAAAAAABH4/f3aLVuQqCvk/s400/american_pancakes.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5636269060063238754" /></a><br /><br />A zatem <span style="font-weight:bold;">przepis</span>:<br />półtorej szklanki mąki<br />1 łyżka stołowa proszku do pieczenia<br />3 łyżki stołowe cukru<br />1 łyżeczka soli<br />2 jajka<br />półtorej szklanki mleka<br />1 łyżeczka esencji waniliowej<br />masło<br /><br />Przesiać mąkę i wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem i solą. W drugiej misce wymieszać jajka, mleko i esencję waniliową (w mojej wersji - z około dwiema łyżkami rozpuszczonego masła). Połączyć wszystko ze sobą (można użyć miksera). Smażyć z obu stron na maśle - wlewać na patelnię mniej więcej łyżkę wazową ciasta, następnie spodem tejże łyżki delikatnie rozprowadzić formując zgrabne koło.<br /><br />Podawać z syropem klonowym, miodem, dżemem lub same - też są dobre. Smacznego!Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-85814748693537908542011-05-05T00:04:00.002+02:002011-05-05T00:10:56.593+02:00Mazurkowy eksperymentNietypowy, bardzo mało mazurkowy mazurek (znany jako mazurek Nelly Rubinstein). Równie dobrze sprawdzi się jako placek na popołudniową herbatkę lub chrupiąca przegryzka. Jest bardzo słodki, tak więc nie da się go zbyt dużo zjeść na raz, dzięki czemu można nawet zaryzykować stwierdzenie, ze jest to deser wręcz dietetyczny. O ile, oczywiście, można w ogóle wspominać o diecie, mówiąc o cieście, które składa się głównie z migdałów i cukru ;)<br />
<div>Moje pierwsze podejście do tego ciasta nie było szczególnie udane - warstwa karmelu wyszła zbyt gruba przez co mazurek nie dał się pokroić więc trzeba było go odłamywać po kawałku (w efekcie został zjedzony w kuchni), no i zdecydowanie nie nadawał się dla osób z delikatniejszym uzębieniem - każdy kęs groził bowiem utratą kawałka zęba. Gwoździem do słodkiej trumny okazała zbyt cienka folia aluminiowa, której użyłam do wyłożenia blaszki - jej brzegi wtopiły się w brzegi ciasta i za nic w świecie nie dało się ich odkleić. W efekcie jedzący zmuszeni byli do mało eleganckiego obgryzania kawałków karmelu. Wszystkie wady zrekompensował jednak fantastyczny smak tego ciasta :) </div><div><br />
</div><div><b>Składniki:</b></div><div>30 dkg tartych migdałów (można utrzeć lub zmielić samemu, ja poszłam na łatwiznę i kupiłam tarte)</div><div>15 dkg migdałów obranych ze skórki</div><div>kilka kropli aromatu migdałowego</div><div>45 dkg cukru (im drobniejszy tym lepiej)</div><div>białka z 3-4 jajek</div><div><br />
</div><div>1. Tarte migdały utrzeć w makutrze z połową cukru na gładką masę. </div><div>2. Do masy dodać białka i aromat migdałowy. Dokładnie wymieszać.</div><div>3. Ciasto przełożyć do wysmarowanej tłuszczem blaszki. Można ją również wyłożyć papierem do pieczenia lub folią aluminiową, jednak należy pamiętać aby koniec arkusza folii lub papieru wystawał ponad brzeg blaszki. Dobrze jest się także upewnić, że folia/papier są mocne i nie drą się przy byle szarpnięciu. </div><div>4. Spód ciasta piec przez 35-45 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury180 stopni (po upieczeniu powinien być złotobrązowy)</div><div>5. Pozostałą część migdałów grubo posiekać. </div><div>6. Pozostałą część cukru wsypać do garnka o grubym dnie i skarmelizować. Podczas gotowania karmelu należy uzbroić się w cierpliwość (trochę to trwa), refleks (kiedy już cukier zacznie się karmelizować, bardzo szybko się przypala, robi się gorzki i trzeba wszystko zaczynać od początku), drewnianą łyżkę (metalowa szybko się nagrzewa a mieszać nią trzeba długo), przydaje się także długa rękawica kuchenna, żeby ochronić rękę, którą trzyma się garnek. Trzeba tez pamiętać, że gotowany karmel czasami pryska - nie pochylać się zatem nad garnkiem, bo oparzenia po karmelu są paskudne, bolesne i długo się goją. </div><div>7. Do karmelu dodać posiekane migdały. Masę rozprowadzić na ciepłym spodzie ciasta - warstwa karmelu powinna być stosunkowo cienka, tak aby po przestudzeniu dało się ją pokroić. </div><div>8. Ostudzić, pokroić w kwadraty, podawać :) </div><div><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-FwbV1X1Fk-w/TcHMl3fFe_I/AAAAAAAAADM/q_Kv2Dp4up8/s1600/IMG_2236.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="http://1.bp.blogspot.com/-FwbV1X1Fk-w/TcHMl3fFe_I/AAAAAAAAADM/q_Kv2Dp4up8/s400/IMG_2236.jpg" width="400" /></a></div><div><br />
</div><div><br />
</div><div><br />
</div>awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-7769699607105856822011-05-03T20:11:00.001+02:002011-05-05T00:09:50.816+02:00Szafranowe wariacje z babką w roli głównej (post trochę spóźniony)Post z lekka spóźniony, ponieważ - zgodnie z logiką - przepis na babkę powinien pojawić się PRZED Wielkanocą, a nie pod koniec majówki. Ponieważ jednak wcześniej czasu nie było, a potem na pewno zapomnę to wrzucam dzisiaj. W końcu babkę upiec można zawsze, nie tylko przy Wielkanocy.<br />
Przepis na to ciasto znalazłam w kwietniowym numerze magazynu "Kuchnia". Jest to babka ucierana, które to ucieranie przypłaciłam pęcherzami na dłoniach (jako ze staromodna jestem i ciasto ucierałam ręcznie w makutrze - oryginalny przepis nie wymaga jednak takiego poświęcenia i dopuszcza wykorzystanie miksera). Wymaga trochę pracy, starań i uwagi, jednak efekt jest ich wart. Babka jest puszysta, niezbyt słodka i wiosennie żółta dzięki dodatkowi szafranu.<br />
To pierwsze moje ciasto z dodatkiem szafranu i - szczerze mówiąc - byłam trochę zaskoczona jego dość ostrym smakiem i zapachem, który nie każdemu musi odpowiadać. Tak więc - jeżeli ktoś nie ma doświadczeń z tą przyprawą - radzę trochę zmniejszyć jego ilość. Babka będzie może mniej żółta, ale też bardziej "znajoma" w smaku. No, chyba ze ktoś lubi eksperymenty ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-6nti9Xx8cpg/TcA9ftapPJI/AAAAAAAAADI/lL8O2QHQSTo/s1600/IMG_2234.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="http://3.bp.blogspot.com/-6nti9Xx8cpg/TcA9ftapPJI/AAAAAAAAADI/lL8O2QHQSTo/s400/IMG_2234.jpg" width="400" /></a></div><br />
<b>Składniki: </b><br />
2 i 3/4 szklanki mąki<br />
3/4 kostki masła<br />
1,5 szklanki cukru (im drobniejszy, tym łatwiej będzie się ucierać)<br />
4 jajka<br />
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia<br />
1 łyżeczka aromatu waniliowego<br />
3/4 łyżeczki soli<br />
szklanka mleka<br />
1/2 łyżeczki nitek szfaranu (ja dałam 1/3 łyżeczki)<br />
masło i mąka do formy<br />
<b>Do dekoracji:</b><br />
szklanka cukru pudru<br />
otarta skórka i łyżeczka soku z cytryny<br />
<br />
1. Masło utrzeć na puszystą masę. Powoli dodawać cukier i w dalszym ciągu ucierać aż masa będzie biała i jednolita.<br />
2. Ciągle ucierając dodawać po jednym jajku i aromat waniliowy.<br />
3. Szafran rozpuścić w ciepłym mleku (jest to trudniejsze niż się wydaje i wymaga dość długiego, cierpliwego mieszania).<br />
4. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia.<br />
5. Do masy - ciągle ucierając - dodać 1/3 mleka i połowę mąki. Następnie pozostałą część i mąki, i mleka. Ucierać przez kilka minut.<br />
6. Formę z kominkiem wysmarować tłuszczem, wysypać mąką.<br />
7. Przelać masę do formy. Ciasto urośnie, więc masa powinna sięgać mniej więcej do do 2/3 wysokości blaszki (ja o tym zapomniałam, więc rosnąca babka wybrała się na spacer zwiedzać dolną blachę w piekarniku ;) <br />
8. Piec ok.godziny w temperaturze 170 stopni. Upieczona babka powinna odstawać od formy.<br />
Po upieczeniu wystudzić - początkowo w formie, potem na kratce. Udekorować lukrem przygotowanym z cukru pudru i soku z cytryny. Obsypać cytrynową skórką.awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-50553793786727214902011-05-03T18:36:00.002+02:002011-05-05T00:11:16.680+02:00Tagliatelle z cukiniąOstatni przebój mojej kuchni. Szybkie, łatwe, pyszne. Przepis znalazłam w książce Nigelli "Lato w kuchni przez okrągły rok" - został odrobinę zmodyfikowany, z powodu braku orzeszków piniowych w najbliższym sklepie. W ich miejsce dodałam łuskanych pistacji, które świetnie się sprawdziły. Jeśli ktoś nie lubi łuskać pistacji, spokojnie może dodać migdały lub ziarna słonecznika. Efekt jest równie zadowalający, aczkolwiek w każdym przypadku trochę inny. Jaki - trzeba sprawdzić i porównać ;) Ja zdecydowanie preferuję pistacje, jednak znam takich, którzy uważają, że dopiero z łagodnym słonecznikiem danie to nabiera charakteru.<br />
<br />
<b>Składniki (na 2 dość duże porcje):</b><br />
cztery małe lub dwie duże młode cukinie<br />
2-4ząbki czosnku (w zależności od upodobań)<br />
6 gniazd makaronu tagliatelle lub 5 papparedelle<br />
mała filiżanka łuskanych pistacji<br />
mała filiżanka rodzynek sułtanek (nie radzę zastępować innymi, sułtanki są odpowiednio mało słodkie)<br />
sól<br />
pieprz<br />
łyżka masła<br />
łyżka oliwy<br />
<br />
1. Cukinie dokładnie umyć i pokroić (ze skórką!) w cieniutkie plasterki. Im cieńsze tym krócej będą się gotować.<br />
2. W garnku (najlepiej z grubym dnem) rozpuścić masło i oliwę. Wrzucić cukinię.<br />
3. Czosnek zmiażdżyć, dodać do cukinii. Dodać sól i pieprz.<br />
4. Dusić przez ok.30min. co pewien czas mieszając od dna.<br />
5. Ok.10 minut przed końcem gotowania dodać rodzynki i pistacje (można tez wcześniej, na samym początku gotowania, jednak zbyt długo gotowane pistacje robią się miękkie i tracą chrupkość, co - wg mnie - odbiera dużą część radości z jedzenia).<br />
6. Cukinię zestawiamy z ognia, kiedy jest częściowo - nie do końca - rozgotowana (można tez wcześniej lub później, w zależności od upodobań).<br />
7. Makaron ugotować w osolonej wodzie. Odlać. Wyłożyć na talerze.<br />
8. Cukinię wyłożyć na makaron - można posypać startym żółtym serem.<br />
Smacznego :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-1f7k27Wu-P8/TcAujFcy_SI/AAAAAAAAADA/uYOq9kfnDjU/s1600/IMG_2023.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="http://4.bp.blogspot.com/-1f7k27Wu-P8/TcAujFcy_SI/AAAAAAAAADA/uYOq9kfnDjU/s400/IMG_2023.jpg" width="400" /></a></div><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-0BJJdlSQq58/TcAuy7d1qwI/AAAAAAAAADE/wuUt6bJ570U/s1600/IMG_2020.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="340" src="http://2.bp.blogspot.com/-0BJJdlSQq58/TcAuy7d1qwI/AAAAAAAAADE/wuUt6bJ570U/s400/IMG_2020.jpg" width="400" /></a></div>awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-57395148015782250342011-04-25T22:49:00.001+02:002011-04-25T23:15:58.831+02:00Świąteczne wegepasztetyTegoroczne święta upływają mi pod znakiem wegepasztetów, które bardzo dobrze pasują do wielkanocnego śniadania. Pierwszy pasztet jest bardzo delikatny i może wymagać towarzystwa np. pora czy kiszonego ogórka. Drugi jest bardziej klasyczny i ostrzejszy.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/-XBhmlr67nVo/TbXjEly4bYI/AAAAAAAABGs/rm6_3C5sAes/s1600/pasztety.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 225px;" src="http://2.bp.blogspot.com/-XBhmlr67nVo/TbXjEly4bYI/AAAAAAAABGs/rm6_3C5sAes/s400/pasztety.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5599631379709586818" /></a><br /><br /><span style="font-weight:bold;">Wegepasztet pierwszy, z cukinii i białego sera</span><br /><br />Składniki:<br />200g białego sera twarogowego<br />średniej wielkości cukinia<br />1-2 cebule<br />1-2 ząbki czosnku<br />jajko<br />sól<br />pieprz<br />gałka muszkatołowa<br />rozmaryn<br />oliwa<br />bułka tarta<br /><br />Drobno pokroić cebulę. Rozrdrobnić cukinię (ja mam taki mikserek, który nie robi z warzyw masy, tylko je rozdrabnia, ale myślę, że można też cukinię zetrzeć na tarce i efekt będzie podobny). Podsmażyć cebulę na oliwie, a kiedy już będzie złocista, dodać rozdrobnioną cukinię i dusić przez kilka minut. Dodać wyciśnięty ząbek czosnku, sól, pieprz, gałkę muszkatołową i trochę rozmarynu. Przestudzić, połączyć z białym serem i jajkiem, dokładnie wymieszać.<br /><br />Foremkę posmarować oliwą, posypać bułką tartą, przełożyć masę do foremki i piec w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 30-40 minut.<br /><br /><span style="font-weight:bold;">Pasztet drugi, z soczewicy i pieczarek</span><br /><br />Składniki:<br />ok. 150g czerwonej soczewicy<br />ok. 10 średniej wielkości pieczarek<br />2 cebule<br />2 ząbki czosnku<br />sól<br />pieprz<br />chili<br />mielony kminek<br />natka pietruszki<br />jajko<br />oliwa<br />bułka tarta<br /><br />Ugotować soczewicę według przepisu na opakowaniu (a nawet ją rozgotować). Drobno posiekać cebule, podsmażyć. Dodać rozdrobnione (znowu przydaje się mikser) pieczarki, dusić, aż sok z pieczarek wyparuje i całość zgęstnieje. Połączyć z soczewicą, przyprawić solą, pieprzem, chili i kminkiem. Dodać wyciśnięty czosnek, posiekaną pietruszkę oraz jajko, wymieszać.<br />Przełożyć masę do wytłuszczonej i posypanej bułką tartą foremki. Piec tak samo, jak poprzedni pasztet.<br /><br />Wesołych świąt i smacznego!Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-44058831080113131562011-03-26T17:48:00.000+01:002011-03-26T18:12:26.434+01:00Oszukiwane risottoUwielbiam risotto, bo po pierwsze łatwo się robi, po drugie nie trzeba brudzić wielu naczyń, i po trzecie świetnie sprawdza się jako potrawa - sprzątanie lodówki. Niestety, wrodzona skłonność do ułatwiania sobie życia sprawia, że nie chce mi się stać nad rondelkiem i cały czas mieszać, stąd risotto jest oszukiwane: najczęściej wlewam prawie cały bulion od razu, a potem mieszam tylko raz na jakiś czas. W przypadku tego konkretnego przepisu ma to dodatkowe uzasadnienie - mianowicie w bulionie musi spokojnie ugotować się nie tylko ryż, ale i soczewica. A zatem oszukiwane risotto z soczewicą i papryką:<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/-46nhw9gYduw/TY4eEBMmHgI/AAAAAAAABGc/rXSCBz5banI/s1600/risotto.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-46nhw9gYduw/TY4eEBMmHgI/AAAAAAAABGc/rXSCBz5banI/s400/risotto.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5588437242002939394" /></a><br /><br /><span style="font-weight:bold;">Składniki</span><br />(proporcje na 1 dość głodną osobę)<br />1 cebula<br />pół czerwonej papryki<br />ok. 3 łyżek czerwonej soczewicy<br />ok. 3 łyżek ryżu pełnoziarnistego<br />1/2 litra bulionu warzywnego<br />Sambal Oelek<br />brązowy cukier<br />oliwa z oliwek<br /><br />Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek, podsmażyć cebulę. Gdy cebula zacznie się robić złota, dorzucić ryż i smażyć jeszcze przez chwilę. Dorzucić pokrojoną paprykę i wlać połowę bulionu. Mieszając dusić przez 2-3 minuty. Następnie wsypać soczewicę, wlać resztę bulionu, przykryć i zostawić na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Jeśli potrawa zacznie przywierać, dolać trochę wody.<br />Kiedy ryż i soczewica zmiękną, doprawić do smaku. Ja dodałam jedną łyżeczkę pasty Sambal Oelek, ale osoby o bardziej wrażliwych kubkach smakowych mogą dodać pół łyżeczki, albo w ogóle z tego zrezygnować. Sambal Oelek jest bardzo słony i ostry, więc żeby nie zdominował potrawy, można dodać trochę brązowego cukru.<br /><br />Smacznego!Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-11245727968806692942011-02-19T23:17:00.000+01:002011-02-19T23:17:38.603+01:00Ciasteczka lekko czekoladowe.<a href="http://1.bp.blogspot.com/-s3QIYq8mN18/TWBASS5T8kI/AAAAAAAACNQ/i3XuaPk41fU/s1600/DSC06713a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-s3QIYq8mN18/TWBASS5T8kI/AAAAAAAACNQ/i3XuaPk41fU/s320/DSC06713a.jpg" width="244" /></a>Ochota na jedzenie, ale i na pieczenie ciasteczek nachodzi mnie mniej więcej trzy razy w tygodniu. Co prawda z realizacją tychże ochót już trochę gorzej, ale tym razem się udało :)<br />
Przepis znalazłam <a href="http://whiteplate.blogspot.com/2007/11/pieczenie-kruchych-ciasteczek.html">tu</a>, ale lekko go zmodyfikowałam.<br />
Ciasteczka wyszły pyszne!<br />
<br />
<b>Składniki:</b><br />
<b>175g</b> miękkiego masła<br />
<b>200g</b> cukru pudru<br />
<b>2 </b>jajka<br />
<b>400g</b> mąki<br />
<b>1 łyżeczka</b> proszku do pieczenia<br />
<b>1 łyżeczka</b> soli<br />
<b>3 łyżki </b>kakao<br />
aromat śmietankowy (z braku czegoś bardziej naturalnego - a i tak wyszło rewelacyjnie :)<br />
<br />
Cukier puder utrzeć z masłem, a później stopniowo dodawać kolejne składniki i zagniatać ciasto (w pewnym momencie staje się zbyt gęste dla miksera...). Podzielić na porcje, rozwałkowywać i wycinać ciasteczka. Piec ok.15 minut w temperaturze 180°C.<br />
I już.<br />
<br />
Myślę, że będę eksperymentować jeszcze z dodaniem do nich startej czekolady - wtedy będą już nie lekko, a mocno czekoladowe :)<br />
<br />
Smacznego! :)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-4VYEWHlMwzQ/TWBAYDcfoHI/AAAAAAAACNU/4gd_YeLqixc/s1600/DSC06756b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="http://1.bp.blogspot.com/-4VYEWHlMwzQ/TWBAYDcfoHI/AAAAAAAACNU/4gd_YeLqixc/s320/DSC06756b.jpg" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-76216335773838333942011-02-19T22:55:00.000+01:002011-02-19T22:55:37.696+01:00kura z curry. i ananasem.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-ak2JFN9RvdQ/TWA7M7fwe4I/AAAAAAAACNE/-i40sr3oe38/s1600/DSC06788.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="202" src="http://2.bp.blogspot.com/-ak2JFN9RvdQ/TWA7M7fwe4I/AAAAAAAACNE/-i40sr3oe38/s320/DSC06788.JPG" width="320" /></a></div><br />
Co prawda nie cała kura, no i tylko z mieszanką przypraw curry, ale i tak dobra :)<br />
Porcja wychodzi na 2-3 osoby, ale to zależy oczywiście od pojemności brzuchów :)<br />
<br />
<b>Składniki:</b><br />
<b>2</b> piersi z kurczaka (średniej wielkości)<br />
<b>pół puszki</b> ananasów (najwygodniej już krojonych)<br />
<b>mały kubeczek</b> śmietany (wzięłam 18%)<br />
<b>2</b> ząbki czosnku (można wymienić na cebulę)<br />
przyprawy - curry, papryka, zioła prowansalskie, przyprawa do kurczaka (najbardziej lubię gyros-kebab)<br />
olej/oliwa<br />
<br />
Mięso po umyciu i oczyszczeniu trzeba pokroić na niewielkie kawałki. Przyprawę do kurczaka (u mnie gyros-kebab, 2 płaskie małe łyżeczki) wymieszać z 2 łyżkami oliwy i dodać do mięsa. Wymieszać i wstawić do lodówki - przynajmniej na godzinę.<br />
Czosnek posiekać na drobne kawałeczki i lekko podsmażyć na oliwie. Dodać mięso i obsmażyć, aż będzie białe. Można odlać trochę sosu (jeśli jest dużo) i dodać pokrojone na małe kawałki ananasy. W czasie, gdy mięso i ananasy się duszą, do kubeczka ze śmietaną wsypać pół łyżeczki curry i trochę papryki (u mnie jakieś ćwierć łyżeczki ;). Wymieszać, a potem powoli dodawać do mięsa i ananasów, ciągle mieszając.<br />
Gdy wszystko się razem trochę poddusi, dodać zioła prowansalskie (dodałam 2 łyżeczki), wymieszać i dusić jeszcze chwilę. I gotowe :)<br />
Podawać z ryżem (a mi najlepiej smakuje z zieloną herbatą o owocowym aromacie do popicia :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-_rt5wUztPGw/TWA7hPnB4rI/AAAAAAAACNI/CXmgUICraKI/s1600/DSC06774.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="284" src="http://3.bp.blogspot.com/-_rt5wUztPGw/TWA7hPnB4rI/AAAAAAAACNI/CXmgUICraKI/s320/DSC06774.JPG" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-18748611120238102372011-01-23T11:18:00.000+01:002011-02-19T23:23:53.338+01:00Pomarańczowe gwiazdki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TTv7o0UWZjI/AAAAAAAACMs/woOtpFNSZo4/s1600/DSC06673.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="216" src="http://4.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TTv7o0UWZjI/AAAAAAAACMs/woOtpFNSZo4/s320/DSC06673.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
<br />
<br />
<div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Naszło mnie na kruche ciasteczka, zabrałam się za poszukiwania i trafiłam na <a href="http://palcelizac.blogspot.com/2010/11/ciasteczka-z.html">ten przepis</a></span></span>. I było warto :) Co prawda choinki zamieniły się u mnie w gwiazdki, i zabrakło czekoladowych ozdób, ale i tak ciasteczka zniknęły bardzo szybko :)</div><div style="color: #444444; font-family: inherit;">Świetnie nadają się jako śniadaniowa przegryzka, a także na popołudniowe spotkanie przy herbacie.</div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><br />
</div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Składniki:</b></div></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><b>150 g masła </b>(ja dałam całą kostkę, ale to dlatego, że była oszukana - po zważeniu ważyła 166 g! Cała kostka, i to z opakowaniem!) </span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><b>100 g cukru</b><b><br />
szczypta soli</b><b><br />
2 żółtka</b><b><br />
otarta skórka z 1 pomarańczy</b><b><br />
50 g gorzkiej czekolady</b> (wzięłam pół tabliczki gorzkiej czekolady ze skórką pomarańczową, część starłam na drobnej tarce na wiórki, a pozostałe kawałeczki wrzuciłam w całości)<b><br />
250 g mąki</b> (dałam więcej, ponieważ ciasto wyszło dość rzadkie)</span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Oryginalny przepis podaje jeszcze </span></span></span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><b>25 g kandyzowanej skórki pomarańczowe</b>j</span></span></span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"> - tej akurat nie miałam, ale miałam za to <b>pomarańczowy aromat</b>, no i pomarańczowa była czekolada, więc i bez skórki ciasteczka wyszły odpowiednio pomarańczowe :)</span></span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span"></span><br />
</span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Masło ubić mikserem, dodać, cukier, sól i żółtka. Cały czas ucierając dodać otartą (oraz ew. kandyzowaną) skórkę pomarańczową oraz mąkę. Na koniec należy dodać czekoladę, dokładnie wymieszać i uformować z ciasta kulę, która zawinięta w folię będzie się chłodzić przez pół godziny w lodówce.</span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Moje ciasto wyszło trochę rzadsze, musiałam więc dodać trochę więcej mąki, a i z firmowaniem kuli było trochę problemów, ale w końcu wszystko wyszło tak, jak powinno :)</span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><br />
</span></span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Schłodzone ciasto trzeba rozwałkować - niezbyt cienko - i wycinać pożądane kształty. Piec na blaszce, ok. 15 minut w temperaturze 180 stopni (piekarnik trzeba rozgrzać wcześniej).</span></span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span">Gotowe ciasteczka suszyłam na ręcznikach papierowych (zawsze to troszkę kalorii spłynie ;) i już - gotowe :)</span></span></span></span></div><div style="color: #444444; font-family: inherit;"><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><br />
</span></span></span></span></div><div><span class="Apple-style-span"><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><span class="Apple-style-span"><span style="color: #444444; font-family: inherit;">I naprawdę znikają bardzo szybko :)</span></span></span></span></span></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-58533104352510599682010-12-06T17:38:00.000+01:002010-12-06T17:40:53.440+01:00Piernikowe muffiny bożonarodzenioweWizyta znajomych stała się dobrym pretekstem do próby generalnej muffinów na Boże Narodzenie, których pomysł kłębi mi się w głowie od jakichś dwóch tygodni. Muffiny powstały i... chyba stworzyłam potwora ;) Bo - o ile znam swoją rodzinę i piernikowych żarłoków, to będę musiała piec je na okrągło i w ogromnych ilościach ;)<br />
<br />
<b>Składniki suche:</b><br />
2,5 szklanki mąki<br />
1 szklanka cukru<br />
1 torebeczka cukru cynamonowego<br />
1 (kopiasta) łyżeczka przyprawy do piernika<br />
1 łyżeczka sody<br />
1 łyżeczka proszku do pieczenia<br />
4 (kopiaste) łyżeczki kakao<br />
<br />
<b>składniki mokre:</b><br />
rozpuszczone pół kostki masła<br />
200-250 g jogurtu naturalnego<br />
2 jajka<br />
(dodałam jeszcze łyżeczkę płynnego miodu - nie wiem, czy jakkolwiek wpłynęło to na smak muffinów, ale jak piernikowe, to piernikowe :)<br />
<br />
<b>dodatki:</b><br />
skórka pomarańczowa w słusznych ilościach<br />
aromat pomarańczowy<br />
powidła śliwkowe<br />
<br />
Muffiny robi się standardowo - wymieszać wszystkie składniki mokre, wymieszać wszystkie składniki suche, wymieszać wszystko razem. Do tego "razem" dodać skórkę pomarańczową i aromat. Nakładać do foremek łyżkę ciasta, łyżkę powideł i łyżkę ciasta - ponieważ jest dość gęste, można mu trochę pomóc w odpowiednim ułożeniu się, żeby z muffinów nie powstał przekładaniec ;)<br />
Piec ok. 20-25 minut w 180 stopniach - tak standardowo piekłam wszystkie muffiny na bazie tego przepisu w piekarniku elektrycznym i wychodziły idealnie. W moim piekarniku gazowym, z którym wciąż się zmagam, muffiny musiały się piec ok. pół godziny, i to w wyższej temperaturze... Czyli po prostu trzeba być czujnym :)<br />
<br />
Wyszły - nie chwaląc się - rewelacyjnie :) Myślałam jeszcze nad dodaniem orzechów (ale ponoć teść ma alergię, muszę się dopytać) i polewy czekoladowej - wtedy byłyby już chyba świątecznym ideałem :)<br />
...a zapach w mieszkaniu - też idealny ^^<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TP0RbwA-UEI/AAAAAAAACJA/oLtdJfw_RrE/s1600/DSC06505.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="http://3.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TP0RbwA-UEI/AAAAAAAACJA/oLtdJfw_RrE/s320/DSC06505.JPG" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-44725742361962030852010-12-06T16:48:00.000+01:002010-12-06T16:48:15.317+01:00Potrawka z kurczaka...w tonacji curry, zawsze jakoś mi w tę stronę ciąży ;)<br />
Jak widać - tym razem zupełnie nie-wege, ale jako jedyna tutaj "przedstawicielka gatunku" ;) czuję się odpowiedzialna za przepisy z wykorzystaniem drobiu (bo z innym mięsem i u mnie średnio). <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TP0EwUofTAI/AAAAAAAACI8/VHfBDFVqQGc/s1600/potrawka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="http://1.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TP0EwUofTAI/AAAAAAAACI8/VHfBDFVqQGc/s320/potrawka.jpg" width="320" /></a></div><br />
<b>Składniki:</b><br />
2-3 piersi kurczaka (wzięłam 1 dużą i 2 małe)<br />
3-4 marchewki<br />
większa pietruszka<br />
niewielka cebula<br />
2 ząbki czosnku<br />
1/2 niedużego selera <br />
1/2 puszki groszku konserwowego<br />
1 szklanka bulionu<br />
200 ml śmietany<br />
olej/oliwa<br />
przyprawy:<br />
sól, pieprz, przyprawa do kurczaka, curry, zioła prowansalskie, oregano i inne, wg upodobań :)<br />
<br />
Kurczaka oczyścić, pokroić na drobne kawałeczki, wymieszać z dwiema łyżkami oliwy i dwiema łyżkami przyprawy do kurczaka (typu "złocisty kurczak" lub - ostrzej - "kebab gyros"), odstawić do lodówki (mięso można też zamarynować trochę wcześniej, jeśli lubi się bardziej aromatyczne). Posiekać czosnek i cebulę, pokroić (lub zetrzeć na tarce) na paski marchewkę, pietruszkę i selera, odsączyć groszek. W garnku lub na głębokiej patelni zeszklić na oleju/oliwie cebulę i czosnek, dorzucić mięso i smażyć, aż będzie białe. Podlać częścią bulionu, wsypać marchewkę i pietruszkę, dusić, po jakimś czasie dolać resztę bulionu, dorzucić seler i groszek i dusić na małym ogniu pod przykryciem, aż wszystkie warzywa będą miękkie (ok. 20-30 minut). Do śmietany dosypać pół łyżeczki curry (ewentualnie można nie dodawać i wyjdzie wersja zwykła ;), wymieszać, zalać potrawkę śmietaną, dobrze wymieszać, dodać łyżeczkę ziół prowansalskich, pieprz, sól i inne przyprawy wg upodobań. Trzymać na ogniu do zagotowania.<br />
I podawać z ryżem :)<br />
<span style="font-size: x-small;">(a na zdjęciu może nie wygląda zbyt zachęcająco, ale wyszło naprawdę dobre ;)</span><br />
<br />
Smacznego!le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-59356851873660852452010-12-04T13:30:00.000+01:002010-12-04T13:30:44.521+01:00Paprykaczo...?Paprykaczo to połączenie paprykarzu i leczo. A wszystko zaczęło się od tego, że...<br />
Paprykarz autorstwa mojej babci jest w rodzinie potrawą niemalże legendarną - gotowany w wielkim garze, z ogromnej ilości składników, zjadany przez wszystkich zbyt szybko, a gdy znajdzie się w zamrażarce jakieś pełne go pudełko, to następuje niemalże licytacja, kto będzie jadł ;)<br />
Nie chciałam robić paprykarzu. Chciałam zrobić leczo. Ale chyba jednak rodzinne skłonności przeważyły i wyszło coś bardzo paprykarzopodobnego, choć bez wielu składników, które dorzuca tam babcia.<br />
<br />
<b>Składniki:</b><br />
2 duże marchewki<br />
1 pietruszka<br />
2 duże papryki<br />
1/2 cebuli*<br />
3 duże ząbki czosnku*<br />
1 puszka krojonych pomidorów bez skórki <br />
1-2 łyżki oleju/oliwy<br />
1/2 szklanki bulionu warzywnego<br />
bazylia, oregano, zioła prowansalskie<br />
sól, pieprz<br />
wersja wege z bonusem - ser camembert<br />
wersja nie-wege z bonusem - dobra kiełbasa ;)<br />
<br />
* proporcje cebuli i czosnku wynikają z naszych upodobań i zaleceń lekarskich. Jeśli komuś nie odpowiadają, to może je swobodnie zamienić ;)<br />
<br />
Na dużej patelni (najlepsza będzie wysoka) na oliwie.oleju podsmażyć drobno posiekany czosnek i cebulę. Marchewki pokroić w słupki (lub zetrzeć na tarce o dużych oczkach), dorzucić na patelnię i dusić, aż trochę zmiękną, można podlać małą ilością bulionu. Pokroić pietruszkę, dorzucić, oczyścić papryki, pokroić w kostkę i dorzucić również. Całość podlać resztą bulionu i dusić, od czasu do czasu mieszając, aż warzywa zrobią się w miarę miękkie (ale nie rozgotowane ;). Dodać pomidory razem z zalewą i dusić nadal, jeśli robimy bonusową wersję nie-wege [polecam ;], to w tym momencie należy dodać również kiełbasę pokrojoną w kostkę lub w półplasterki. Całość dusić jeszcze trochę, a gdy potrawa będzie wyglądać na już-zaraz-gotową, dodać - według uznania - oregano (dużo), bazylię (troszkę), zioła prowansalskie (całkiem sporo), pieprz (troszkę) i sól (nie dodałam wcale). W wersji bonusowej wege razem z przyprawami dodajemy też pokrojony w kostkę camembert.<br />
Całość powinna się jeszcze trochę pogotować i już - gotowe ;)<br />
...choć szczerze powiem, że z tym daniem było jak z paprykarzem babci - ostudzone i zjedzone na drugi dzień było jeszcze lepsze ;)<br />
<br />
Smacznego!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TPo0NVjFBEI/AAAAAAAACIs/-ZwgTtwiq8s/s1600/DSC06439.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="http://2.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TPo0NVjFBEI/AAAAAAAACIs/-ZwgTtwiq8s/s320/DSC06439.JPG" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-22437497986669883942010-11-07T15:03:00.000+01:002010-11-07T15:12:31.687+01:00Kanapka na ciepło z serem halloumiCoś drobnego, żeby poprawić sobie humor. Z serem halloumi.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TNazM8HIcVI/AAAAAAAABDw/DjPVzolKpbg/s1600/przekaska.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TNazM8HIcVI/AAAAAAAABDw/DjPVzolKpbg/s400/przekaska.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536809826774446418" /></a><br /><br /><br />Potrzebne są:<br />pieczywo<br />ser halloumi<br />cukinia<br />oliwa<br />przyprawy<br /><br />Na patelni, na niewielkiej ilości oliwy podsmażyć plaster sera halloumi i 2-3 plasterki cukinii. Kromkę chleba podpiec w tosterze. Na chlebie ułożyć cukinię, ser, posypać wszystko sporą ilością pieprzu i udekorować bazylią.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-39869862366122151782010-10-31T14:52:00.001+01:002011-11-05T14:28:53.692+01:00Placuszki waniliowe czyli niedzielne śniadanieW tygodniu jadam szybkie, proste śniadania - kanapka, parówka sojowa, czasem resztki z poprzedniego obiadu. W wersji luksusowej - zapiekanki z ajwarem i żółtym serem. Niedopieczone, bo już o 6:34 ucieka autobus.<br /><br />Śniadania niedzielne to coś zupełnie innego. Słońce wpada do kuchni (posprzątanej w sobotę - albo i nie), na patelni pojawiają się "kramerki" lub jajecznica, można spokojnie popić je dużym kubkiem herbaty, a potem iść do parku na spacer.<br /><br />Przebojem naszych niedziel powakacyjnych stały się placuszki waniliowe z marmoladą z róży. Marmoladę z róży dostaliśmy od przyjaciół, którzy przywieźli ją z urlopu na Bałkanach. Była (bo, niestety, już jej nie ma...) pyszna, gęsta i słodka. Większość zużyliśmy w towarzystwie placuszków, reszta została wykorzystana jako nadzienie do mufinek różanych.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TM17ocI_FwI/AAAAAAAABDQ/nr3CEs8cYzA/s1600/placuszki_waniliowe_2.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TM17ocI_FwI/AAAAAAAABDQ/nr3CEs8cYzA/s400/placuszki_waniliowe_2.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5534215451787073282" /></a><br /><br /><span style="font-weight:bold;">Placuszki waniliowe:</span><br />1 serek homogenizowany waniliowy (200g)<br />1 jajko<br />mąka (3-4 łyżki: tyle, żeby uzyskać odpowiednią gęstość)<br />1/3 łyżeczki proszku do pieczenia<br />olej do smażenia<br /><br />Serek homogenizowany, jajko, mąkę i proszek do pieczenia wymieszać na gładką, dość gęstą masę, która nie będzie się rozlewała po patelni. Gdyby jednak ciasto wyszło zbyt gęste, można dodać odrobinę mleka lub wody.<br /><br />Na patelni rozgrzać tłuszcz i smażyć kolejne partie placuszków.<br />Podawać z dżemem lub marmoladą.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TM178wMYgKI/AAAAAAAABDY/jtmmsKsNUKE/s1600/placuszki_waniliowe_3.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TM178wMYgKI/AAAAAAAABDY/jtmmsKsNUKE/s400/placuszki_waniliowe_3.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5534215800767414434" /></a>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-69963565879920981492010-10-30T18:19:00.000+02:002010-10-30T18:19:06.201+02:00Ciasteczka cynamonowe (dla domowych bóstw i innych demonów)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Od razu się przyznaję, że przepis wzięłam <a href="http://gotowaniecieszy.blox.pl/2010/10/Cynamonowe-ciasteczka-na-Halloween.html">stąd</a>, bo i okazja sprzyjająca ;) Przy czym - w tym wypadku były (tzn. nadal są, ale za chwilę ich nie będzie ;) ciasteczka dla naszych bóstw domowych - Lela i Milela ;), a także dla wszystkich, którzy tylko zechcą ( i się załapią ;)<br />
<br />
Składniki:<br />
<br />
<a href="http://3.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TMxDGZGYE7I/AAAAAAAACHs/WLMhZFcsIsA/s1600/DSC06302.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="154" src="http://3.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TMxDGZGYE7I/AAAAAAAACHs/WLMhZFcsIsA/s200/DSC06302.jpg" width="200" /></a>pół szklanki cukru pudru<br />
2 szklanki mąki<br />
180 g masła<br />
2 łyżki śmietany<br />
3 żółtka <span style="font-size: x-small;">(pytanie na marginesie - co zrobić z trzema białkami?)</span><br />
pół łyżeczki cynamonu<br />
<br />
Wszystkie składniki trzeba wymieszać i zagnieść z nich ciasto. Następnie ciasto musi poleżakować w lodówce - u mnie jakieś 3,5 godziny. Później - odkrawamy po kawałku i rozwałkowujemy na placek, z którego wycinamy foremkami dowolne kształty :)<br />
Uwaga - ciasto jest z tych przyklejających się, więc trzeba używać sporej ilości mąki.<br />
Przepis oryginalny podaje, żeby piec 15 minut w 180 stopniach. Przy moim kapryśnym piekarniku - z którym dopiero się oswajam - aby ciasteczka były takie w sam raz, piekłam w 200 stopniach i zdecydowanie dłuzej - ok.25 minut.<br />
Można jeść "na sucho", niemniej - u nas dużym powodzeniem cieszy się maczanie ciasteczek w nutelli, szczególnie, że kształt maczaniu sprzyja ;)<br />
<br />
Smacznego :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TMxFOR5DW7I/AAAAAAAACHw/0pa7vdWkJO0/s1600/DSC06337.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="http://1.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TMxFOR5DW7I/AAAAAAAACHw/0pa7vdWkJO0/s320/DSC06337.jpg" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-20946219606748759912010-10-29T20:42:00.000+02:002010-10-29T20:44:41.127+02:00Zrobiłam risotto......i nie zrobiłam mu zdjęcia, zanim zniknęło. Ale nic to, pewnie jeszcze kiedyś zrobię (i risotto, i zdjęcie) i uzupełnię ;)<br />
<b>Risotto </b>jest <b>pomidorowe </b>i jest wege, ale można też przerobić na nie-wege przez dodanie pokrojonej i podsmażonej piersi kurczaka.<br />
<br />
<span style="font-size: small;"><b>Składniki: </b></span><br />
cebula<br />
czosnek<br />
ryż<br />
oliwa z oliwek<br />
pomidory<br />
białe wytrawne wino<br />
bulion jarzynowy <br />
bazylia<br />
...i inne przyprawy<br />
<br />
Jeśli chodzi o ilości, to zaraz się wytłumaczę. Risotto, które robiłam, było na dwa głodne, średniej wielkości brzuchy i mogłoby go być minimalnie więcej.<br />
Ryżu wzięłam 150 g (na nasze apetyty mogło być 200), od ilości ryżu zależy też ilość bulionu - mój wchłonął ok. 1 litra, oraz ilość wina - tu było pół szklanki.<br />
Cebuli, z racji zdrowotnych, było tylko pół malutkiej, ale spokojnie można dać więcej. Czosnku, z tej samej racji, były trzy duże ząbki, ale - jak ktoś nie przepada, to może dać trochę mniej (albo i więcej ;])<br />
Pomidory... mogą być świeże, obrane ze skórki i pokrojone w kostkę - ilość zależy od ryżu i upodobań. Niemniej - polecam te, które trafiły mi się tym razem, czyli <i>krojone pomidory z bazylią </i>firmy o nieprzyzwoitej nazwie <i>Valfrutta</i> :P. Zużyłam pół puszki, ale łącznie z zalewą-przecierem.<br />
<br />
A risotto robi się w sposób następujący...<br />
<br />
(zakładamy, że bulion jest już gotowy ;)<br />
<br />
Cebulę i czosnek siekamy na drobne kawałeczki i szklimy na oliwie na dużej patelni. Wsypujemy ryż i chwilę podsmażamy, aby cały "obtoczył się" w oliwie. Wlewamy wino i cały czas mieszamy. Gdy większość wina wyparuje (+wchłonie je ryż), zaczynamy podlewać ryż bulionem - ja wlewałam po jednej chochelce co kilka minut. Chodzi o to, żeby ryż cały czas gotował się w bulionie - gdy bulion się wygotowuje, podlewamy następną łyżkę, i oczywiście cały czas mieszamy. Robimy tak do momentu, gdy ryż będzie już prawie ugotowany (lekko al dente) i jego konsystencja będzie nam odpowiadać (czyli risotto, a nie zupa ;). Albo dopóki nie skończy się bulion :P<br />
Pod koniec gotowania dorzucamy pomidory, mieszamy i dusimy wszystko przez kilka minut, wsypujemy bazylię (ja dodałam dwie łyżki stołowe, ale to dlatego, że bazylię uwielbiamy :). Można doprawić też innymi przyprawami - sprawdza się oregano, mieszanka do dań kuchni włoskiej, zioła prowansalskie, mieszanka do pizzy..<br />
I już. Risotto koniecznie jemy gorące i tuż po przygotowaniu - odgrzewane sporo traci. Niektórzy <span style="font-size: x-small;">(jak na przykład taki mój jeden współlokator...:>) </span>sugerują, że można na koniec gotowania dodać starty żółty ser, aż do jego roztopienia. Kto wie, może to i dobra sugestia ;)<br />
<br />
Pozostaje tylko życzyć smacznego :)<br />
<span style="font-size: x-small;">(i mieć nadzieję, że kiedyś uda mi się dołączyć zdjęcie ;)</span>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-20205641414568889432010-10-13T22:17:00.000+02:002010-10-13T22:17:02.174+02:00Haluszki inaczej przecierakiHaluszki to potrawa słowacka. Jak uświadomiła mi ostatnio Clea, w Polsce haluszki nazywa się przecierakami. Jak zwał, tak zwał - są pyszne. Stanowią też świetną propozycję na szybki obiad. Przepisów na haluszki/ przecieraki znalazłam w sieci sporo, ja korzystałam ze strony www.zwegowani.pl trochę modyfikując ilość składników.<br />
<br />
<b>Haluszki alias przecieraki</b><br />
(wychodzi ok.18 dużych haluszków (haluszek?))<br />
<b><br />
</b><br />
1 kg ziemniaków<br />
3/4 szklanki mąki<br />
jajko<br />
1cebula<br />
1/2 kg półtłustego lub tłustego twarogu<br />
sól<br />
pieprz<br />
szczypiorek<br />
<br />
1. Ziemniaki obrać, zetrzeć na grubej tarce. Odsączyć na sicie.<br />
2. Wymieszać z mąką i jajkiem. Dodać sól i pieprz.<br />
3. Łyżką formować owalne kluski i wrzucać je na osolony wrzątek. Gotować je ok.8 - 10 min. od momentu wypłynięcia na powierzchnię.<br />
4. Podawać posypane pokruszonym twarogiem, podsmażoną cebulką i szczypiorkiem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TLYS8AL8E_I/AAAAAAAAAC0/tu26Mdvwnys/s1600/IMG_0910.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TLYS8AL8E_I/AAAAAAAAAC0/tu26Mdvwnys/s320/IMG_0910.JPG" width="320" /></a></div>awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-82530656105686215112010-10-07T20:41:00.000+02:002010-10-07T21:35:06.846+02:00Re-aktywacja :)<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TK4gxmH7imI/AAAAAAAAACo/e3rPyXUkXIg/s1600/DSC09187.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TK4gxmH7imI/AAAAAAAAACo/e3rPyXUkXIg/s320/DSC09187.JPG" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5525389829249665634" /></a><div style="text-align: left;"><span class="Apple-style-span" ><u><span class="Apple-style-span" ><br /></span></u></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Przyszła jesień a wraz z nią długie wieczory, dużo czasu, który można spędzić w kuchni, jak też obfitość jesiennych warzyw i owoców. Idealne warunki na reaktywację lekko przykurzonego bloga kulinarnego. Co też czynię (a do bardziej czynnego uczestnictwa planuję namówić pozostałe koleżanki ;)</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span></span></span><br /><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TK4ed_NNS5I/AAAAAAAAACY/6tjTVM3_uX4/s320/DSC09191.JPG" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5525387293362047890" /><br /><div style="text-align: justify;">Na dobry powtórny początek: </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Curry z kabaczka z plackami papad</b></div><div style="text-align: justify;">Składniki:</div><div style="text-align: justify;">1 średni kabaczek</div><div style="text-align: justify;">2 duże pomidory</div><div style="text-align: justify;">1 cebula</div><div style="text-align: justify;">3-4 ząbki czosnku (można dać mniej w zależności od upodobań)</div><div style="text-align: justify;">1 szklanka gruboziarnistego burgulu</div><div style="text-align: justify;">curry </div><div style="text-align: justify;">chili </div><div style="text-align: justify;">sól</div><div style="text-align: justify;">pieprz</div><div style="text-align: justify;">kurkuma</div><div style="text-align: justify;">6-8 placków papad</div><div style="text-align: justify;">olej do smażenia</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">1.Kabaczek obieramy, wydrążamy miąższ. Kroimy w dość grubą kostkę.</div><div style="text-align: justify;">2. Pomidory obieramy ze skórki, kroimy w kostkę. </div><div style="text-align: justify;">3.Kabaczek i pomidory wrzucamy do garnka, podlewamy wodą i dusimy przez ok.20 min. na wolnym ogniu, pod przykryciem. Od czasu do czasu mieszamy. </div><div style="text-align: justify;">4. Cebulę kroimy w piórka, delikatnie solimy, podsmażamy na oleju. Podsmażoną wrzucamy do kabaczka i pomidorów.</div><div style="text-align: justify;">5. Burgul płuczemy, zalewamy wrzącą wodą (powinna zakryć kaszę na ok.2-3cm.) odstawiamy na ok.10 min. Powinien wchłonąć większość wody. Następnie wrzucamy go do duszących się warzyw. Gotujemy ok.15 min. często mieszając (ziarna burgulu powinny być całkiem miękkie). </div><div style="text-align: justify;">6. Dodajemy ok.1,5 łyżeczki curry. Doprawiamy solą, pieprzem, chili i kurkumą. </div><div style="text-align: justify;">7. Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju. Na mocno rozgrzaną kładziemy placek papad, po krótkiej chwili (ok.1 min.) przerzucamy go na drugą stronę. Papad powinien być pomarszczony, z brązowymi plamami. </div><div><div style="text-align: justify;">8. Podajemy gorące.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><img src="http://3.bp.blogspot.com/_R0oyaN3clEQ/TK4XvvC4IVI/AAAAAAAAACA/8gJRJe6-xaU/s320/DSC09184.JPG" style="text-align: justify;display: block; margin-top: 0px; margin-right: auto; margin-bottom: 10px; margin-left: auto; cursor: pointer; width: 320px; height: 214px; " border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5525379901680001362" /></div></div>awneehttp://www.blogger.com/profile/00523407319327386323noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-597024229585079212010-07-10T17:48:00.000+02:002010-07-10T18:42:48.008+02:00Biust Balladyny :DI znów muffiny. Następnym razem już zmienię branżę, obiecuję ;)<br />
<br />
Oczywiście najlepsze na świecie muffiny z białą czekoladą i malinami robi Clea, i tu nie ma dyskusji. Niemniej – skoro wyżej wspomniana do tej pory nie zamieściła tu przepisu, to ja wklejam swój. Co prawda nie ten najlepszy na świecie (też mam, ale w ferworze trzech mieszkań akurat nie przy sobie), tylko taki z głowy. Czyli ulubiony podstawowy + maliny, ale jeszcze przypomnę:<br />
<b><br />
składniki suche</b>:<br />
2,5 szklanki mąki<br />
3/4 szklanki cukru<br />
łyżeczka cukru waniliowego<br />
łyżeczka sody oczyszczonej<br />
łyżeczka proszku do pieczenia<br />
<b><br />
składniki mokre</b>:<br />
2 jajka<br />
1/2 kostki rozpuszczonego masła<br />
ok. 200g jogurtu naturalnego<br />
<br />
do tego posiekana tabliczka białej czekolady i maliny – jak dla mnie, to im więcej, tym lepiej, ale wystarczyły jakieś dwie garście + po jednej na każdą muffinkę (każdego muffina?) do dekoracji.<br />
<br />
Muffiny robi się klasycznie – zmieszać mokre składniki, zmieszać suche składniki, zmieszać wszystko razem. Dorzucić posiekaną czekoladę, zamieszać, a potem delikatnie dodać maliny i jeszcze delikatniej zamieszać, coby się za bardzo nie rozczłonkowały. Nakładać do wysokości 3/4 foremki, na czubku każdej wcisnąć malinę, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec ok. 20-25 minut. I gotowe :)<br />
<br />
A jeśli chodzi o nazwę, to.. . cóż... wybaczcie, ale taki się wymsknął tytuł roboczy i już tak zostało ;)<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TDiWAGcf8vI/AAAAAAAACAY/d-AtuUs5BtA/s1600/bal2d.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="http://2.bp.blogspot.com/_PdYsL3cdmA8/TDiWAGcf8vI/AAAAAAAACAY/d-AtuUs5BtA/s320/bal2d.jpg" width="320" /></a></div>le.http://www.blogger.com/profile/05942895977367656225noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6050859009334643022.post-27947377937156742592010-06-26T22:21:00.000+02:002010-06-26T23:17:47.029+02:00Sezon na szparagi - odcinek pierwszyUwielbiam szparagi. Maj i czerwiec to dla mnie nieustające święto kulinarne. Dzień bez szparaga to dzień stracony.<p>Szparagi są bardzo dobre same, podane z odrobiną masła. Uwielbiają też łączyć się z czosnkiem. Z ziołami. Z sokiem z cytryny. Białe - tradycyjnie z bułką tartą lub z posiekanym jajkiem na twardo, ale pasuje też do nich beszamel. Zielone lubią towarzystwo bardziej zdecydowane - sery o charakterystycznym smaku, sos imbirowy, chili, inne zielone warzywa.</p><p><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TCZm25MyrlI/AAAAAAAAAyE/zmAOGeee5-M/s1600/szparagi_peczki.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TCZm25MyrlI/AAAAAAAAAyE/zmAOGeee5-M/s400/szparagi_peczki.JPG" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5487186289250971218" /></a><br /></p><p>W tym roku na moim stole królowały sałątki ze szparagami. Podaję przepisy na dwie z nich, podobne do siebie, obie bardzo dobre i łatwe w przygotowaniu.</p><p><br /></p><p><strong>Sałatka ze szparagami i fetą</strong></p><p><em>Sałata (może być kupny mix sałat)</em></p><p><em>Pół pęczka zielonych szparagów</em></p><p><em>Ser typu feta</em></p><p><em>Oliwa</em></p><p><em>Czosnek</em></p><p><em>Sól, pieprz, ulubione zioła</em></p><p>Zielone szparagi kroimy na niewielkie kawałki i gotujemy w lekko osolonej wodzie kilka minut, tak, żeby zachowały jędrność, ale nie były za twarde. Studzimy.</p><p>Czosnek - ilość zależy od upodobania jedzących - rozdrabniamy i mieszamy z oliwą z oliwek oraz ziołami.</p><p>Ser typu feta kroimy lub kruszymy na drobne kawałki.</p><p>Sałatę, szparagi i ser mieszamy ze sobą. Łączymy z oliwą z czosnkiem.</p><p><br /></p><p><strong>Sałatka ze szparagami i bobem</strong></p><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TCZpWkNCTbI/AAAAAAAAAyU/gUy2JW1bDM0/s1600/szparagi_salatka1.JPG"><img style="float:right; margin:0 0 10px 10px;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 306px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_IgLuJRY_RGA/TCZpWkNCTbI/AAAAAAAAAyU/gUy2JW1bDM0/s400/szparagi_salatka1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5487189032393919922" /></a><p><em>Ugotowany makaron</em></p><p><em>Sałata (także może być kupny mix)</em></p><p><em>Pół kilograma bobu (na początku sezonu szparagowego może być mrożony, pod koniec powinen pojawić się już świeży)</em></p><p><em>Pęczek zielonych szparagów</em></p><p><em>Czerwona cebula</em></p><p><em>Oliwa</em></p><p><em>Czosnek</em></p><p><em>Sól, pieprz, zioła (np. mięta)</em></p><p>Szparagi przygotowujemy tak, jak w poprzednim przepisie.</p><p>Bób gotujemy dość krótko, aby trochę zmiękł, ale nie zaczął się rozpadać. Studzimy i obieramy ze skórek.</p><p>Cebulę drobno kroimy.</p><p>Sos z oliwy przygotowujemy tak, jak w poprzednim przepisie. Ze względu na to, że sałatka zawiera cebulę, można dodać mniej czosnku.</p><p>Makaron, szparagi, bób, cebulę i oliwę z przyprawami mieszamy.</p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0