niedziela, 6 listopada 2011

Zapiekanka ziemniaczana z szalotką i oscypkiem



Porcja na dwie osoby
Składniki:
5 średnich ziemniaków
25 dag szalotki
pół twardego oscypka
ok. 1 szklanki mleka
odrobina białego wytrawnego wina
ok. półtorej łyżki masła
ząbek czosnku
liść laurowy
tymianek świeży i/lub suszony
kminek
szczypta cukru
sól
pieprz

1. Obrać ziemniaki i pokroić je w dość grube plastry. Włożyć do garnka, zalać mlekiem tak, aby je zakryło (można wymieszać mleko z wodą), dodać trochę soli, ząbek czosnku, liść laurowy, kminek i kilka gałązek świeżego tymianku. Zagotować (uwaga, żeby nie wykipiało) i trzymać na wolnym ogniu kilkanaście minut, aż ziemniaki trochę zmiękną (ale się nie rozpadną). Odcedzić i wyrzucić resztki tymianku oraz liść laurowy.

2. Posiekać szalotkę. Rozgrzać na patelni lub w rondelku łyżkę masła, dusić szalotkę, aż zacznie się rumienić. Dodać wino, sól, pieprz, trochę cukru, podusić jeszcze przez chwilę, dodać suszony tymianek i zdjąć z ognia.

3. Żaroodporne naczynie posmarować resztą masła, układać kolejno warstwy: ziemniaki, szalotka, starty oscypek, ziemniaki, szalotka, starty oscypek. Na wierzchu ułożyć jeszcze plastry oscypka dla dekoracji. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni aż ser się zrumieni.

sobota, 5 listopada 2011

Zamiast pasztecików czyli placki z kapustą kiszoną

Składniki:
25-30 dag kapusty kiszonej
1 jajko
trochę mleka lub kefiru
mąka
szczypta proszku do pieczenia
sól, pieprz
olej do smażenia



1. Z jajka, mleka lub kefiru, mąki i proszku do pieczenia robić ciasto - trochę, jak na naleśniki, ale dużo gęstsze (zawsze sypię mąkę na oko, wszystko zależy od wielkości jajka, tego, jak wodnista jest kapusta, itp.)

2. Kapustę dokładnie posiekać na drobne kawałeczki. Wrzucić do ciasta, wymieszać. Jeśli całość jest zbyt rzadka, dosypać mąki.

3. Smażyć placki z obu stron, aż się zrumienią. Wycisnąć nadmiar tłuszczu w ręczniczek (niestety, takie placki strasznie "piją" olej, a zbyt tłuste robią się niesmaczne)

4. Podawać z solą, pieprzem i barszczem czerwonym lub sokiem warzywnym.

Smacznego!

czwartek, 25 sierpnia 2011

Fasolka w aromatycznym sosie

Potrawa jest inspirowana przepisem pochodzącym z książki "Essential Vegetarian" wygrzebanej przeze mnie w charity shopie pod Oxfordem :)

Trochę obawiałam się, że sos będzie zbyt słodki lub zbyt intenstywnie pomarańczowy - ale nie, okazało się, że jest bardzo aromatyczny i zachowuje równowagę między smakiem słonym i słodkim.



Składniki:
2 puszki fasolki (może być biała lub mieszana)
1 łyżka oleju do smażenia
2 średniej wielkości cebulie, pokrojone
1 średniej wielkości czerwona papryka, pokrojona w paseczki
1 łyżka miodu
2 łyżki melasy
4 łyżki ciemnego sosu sojowego
1 łyżeczka musztardy
1 mały słoiczek koncentratu pomidorowego
1 i 1/2 szklanki bulionu warzywnego
liść laurowy
zioła: rozmaryn, tymianek
1 mała pomarańcza, dobrze umyta i sparzona wrzątkiem
1 łyżka mąki kukurydzianej
sól i pieprz
posiekana natka pietruszki

Przygotowanie:
1. Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć cebulę.
2. Kiedy cebula zmięknie, dodać miód, melasę, sos sojowy, musztardę, koncentrat pomidorowy i zalać wszystko bulionem.
3. Do sosu wsypać odcedzoną fasolkę oraz paseczki papryki.
4. Doprawić sos: dodać liść laurowy, tymianek i rozmaryn oraz sporo pieprzu. Przy pomocy obieraczki do warzyw wyciąć trzy paski skórki z pomarańczy i dodać do sosu. Dusić przez jakieś 10-15 minut.
5. Wycisnąć sok z pomarańczy. Dodać do soku mąkę kukurydzianą i dokładnie rozmieszać (np. używając spieniacza do mleka).
6. Wlać sok z mąką kukurydzianą do sosu. Dusić przez kolejnych 10-15 minut, aż papryka będzie miękka, a sos stanie się gęsty i aromatyczny. Jeśli trzeba, dodać trochę soli i pieprzu.
7. Wyjąć z sosu skórkę pomarańczy i liść laurowy. Posypać porcje fasolki posiekaną natką pietruszki. Podawać z chlebem.

Smacznego!

środa, 3 sierpnia 2011

Toffee apple bake

...czyli coś pomiędzy szarlotką a zapiekanką z jabłkami. Dobre na zimno, jeszcze lepsze na ciepło, a najlepsze z lodami waniliowymi.
Przepis pochodzi z przesympatycznej książki "30-minute Vegetarian", a ja go trochę zmodyfikowałam (zmieniając nieco proporcje).



Składniki:
2-3 jabłka deserowe
2/3 szklanki mąki + 1 łyżka dodatkowo
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2/3 szklanki jasnego cukru muscovado
3 łyżki cukru (polecam brązowy demerara, ale jak ktoś woli słodsze ciasto, może być zwykły kryształ)
pół łyżeczki przypraw korzennych (ja użyłam cynamonu, kardamonu, gałki muszkatałowej, imbiru i kurkumy, która ładnie zabarwia ciasto na żółto)
1 jajko
100 ml jogurtu naturalnego
50 g roztopionego masła

Przygotowanie:
1. Obrać jabłka, pokroić je na grube plastry lub kawałki i wrzucić do formy żaroodpornej. Dodać 1 łyżkę mąki i cukier muscovado, wymieszać.
2. Wymieszać w misce resztę mąki z proszkiem do pieczenia, cukrem i przyprawami. Dodać jajko, jogurt i masło; wymieszać.
3. Rozprowadzić ciasto na jabłkach i piec w piekarniku nagrzanym do 220ºC przez jakieś 15-20 minut.



W trakcie pieczenia cukier muscovado rozpuszcza się i tworzy się z niego sos tofi (dlatego ważne jest, żeby jabłka były deserowe - inaczej zapiekanka może wyjść za słodka).
Smacznego!

wtorek, 2 sierpnia 2011

Naleśniki amerykańskie

W przeciwieństwie do francuskich, cieniutkich naleśników, naleśniki w stylu amerykańskim powinny być grube, słodkie i sycące. Udało mi się zdobyć bardzo dobry przepis - pochodzi on z dodatków do filmu "Życie od kuchni" - w filmie naleśniki na śniadanie robi siostrzenica głównej bohaterki (z czego wniosek - są one dziecinnie proste).
W oryginalnym przepisie powinny być smażone na maśle, ja jednak stosuję inną sztuczkę, którą podpatrzyłam w jakimś programie Ainsleya dawno, dawno temu: trzeba stopić trochę masła i dodać do ciasta na naleśniki.
W przepisie jednym ze składników jest wanilia, ja nie miałam - i też wyszły bardzo dobre.



A zatem przepis:
półtorej szklanki mąki
1 łyżka stołowa proszku do pieczenia
3 łyżki stołowe cukru
1 łyżeczka soli
2 jajka
półtorej szklanki mleka
1 łyżeczka esencji waniliowej
masło

Przesiać mąkę i wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem i solą. W drugiej misce wymieszać jajka, mleko i esencję waniliową (w mojej wersji - z około dwiema łyżkami rozpuszczonego masła). Połączyć wszystko ze sobą (można użyć miksera). Smażyć z obu stron na maśle - wlewać na patelnię mniej więcej łyżkę wazową ciasta, następnie spodem tejże łyżki delikatnie rozprowadzić formując zgrabne koło.

Podawać z syropem klonowym, miodem, dżemem lub same - też są dobre. Smacznego!

czwartek, 5 maja 2011

Mazurkowy eksperyment

Nietypowy, bardzo mało mazurkowy mazurek (znany jako mazurek Nelly Rubinstein). Równie dobrze sprawdzi się jako placek na popołudniową herbatkę lub chrupiąca przegryzka. Jest bardzo słodki, tak więc nie da się go zbyt dużo zjeść na raz, dzięki czemu można nawet zaryzykować stwierdzenie, ze jest to deser wręcz dietetyczny. O ile, oczywiście, można w ogóle wspominać o diecie, mówiąc o cieście, które składa się głównie z migdałów i cukru ;)
Moje pierwsze podejście do tego ciasta nie było szczególnie udane - warstwa karmelu wyszła zbyt gruba przez co mazurek nie dał się pokroić więc trzeba było go odłamywać po kawałku (w efekcie został zjedzony w kuchni), no i zdecydowanie nie nadawał się dla osób z delikatniejszym uzębieniem - każdy kęs groził bowiem utratą kawałka zęba. Gwoździem do słodkiej trumny okazała zbyt cienka folia aluminiowa, której użyłam do wyłożenia blaszki - jej brzegi wtopiły się w brzegi ciasta i za nic w świecie nie dało się ich odkleić. W efekcie jedzący zmuszeni byli do mało eleganckiego obgryzania kawałków karmelu. Wszystkie wady zrekompensował jednak fantastyczny smak tego ciasta :) 

Składniki:
30 dkg tartych migdałów (można utrzeć lub zmielić samemu, ja poszłam na łatwiznę i kupiłam tarte)
15 dkg migdałów obranych ze skórki
kilka kropli aromatu migdałowego
45 dkg cukru (im drobniejszy tym lepiej)
białka z 3-4 jajek

1. Tarte migdały utrzeć w makutrze z połową cukru na gładką masę. 
2. Do masy dodać białka i aromat migdałowy. Dokładnie wymieszać.
3. Ciasto przełożyć do wysmarowanej tłuszczem blaszki. Można ją również wyłożyć papierem do pieczenia lub folią aluminiową, jednak należy pamiętać aby koniec arkusza folii lub papieru wystawał ponad brzeg blaszki. Dobrze jest się także upewnić, że folia/papier są mocne i nie drą się przy byle szarpnięciu. 
4. Spód ciasta piec przez 35-45 minut w piekarniku nagrzanym do  temperatury180 stopni (po upieczeniu powinien być złotobrązowy)
5. Pozostałą część migdałów grubo posiekać. 
6. Pozostałą część cukru wsypać do garnka o grubym dnie i skarmelizować. Podczas gotowania karmelu należy uzbroić się w cierpliwość (trochę to trwa), refleks (kiedy już cukier zacznie się karmelizować, bardzo szybko się przypala, robi się gorzki i trzeba wszystko zaczynać od początku), drewnianą łyżkę (metalowa szybko się nagrzewa a mieszać nią trzeba długo), przydaje się także długa rękawica kuchenna, żeby ochronić rękę, którą trzyma się garnek. Trzeba tez pamiętać, że gotowany karmel czasami pryska - nie pochylać się zatem nad garnkiem, bo oparzenia po karmelu są paskudne, bolesne i długo się goją. 
7. Do karmelu dodać posiekane migdały. Masę rozprowadzić na ciepłym spodzie ciasta - warstwa karmelu powinna być stosunkowo cienka, tak aby po przestudzeniu dało się ją pokroić. 
8. Ostudzić, pokroić w kwadraty, podawać :) 




wtorek, 3 maja 2011

Szafranowe wariacje z babką w roli głównej (post trochę spóźniony)

Post z lekka spóźniony, ponieważ - zgodnie z logiką - przepis na babkę powinien pojawić się PRZED Wielkanocą, a nie pod koniec majówki. Ponieważ jednak wcześniej czasu nie było, a potem na pewno zapomnę to wrzucam dzisiaj. W końcu babkę upiec można zawsze, nie tylko przy Wielkanocy.
Przepis na to ciasto znalazłam w kwietniowym numerze magazynu "Kuchnia". Jest to babka ucierana, które to ucieranie przypłaciłam pęcherzami na dłoniach (jako  ze staromodna jestem i ciasto ucierałam ręcznie w makutrze - oryginalny przepis nie wymaga jednak takiego poświęcenia i dopuszcza wykorzystanie miksera). Wymaga trochę pracy, starań i uwagi, jednak efekt jest ich wart. Babka jest puszysta, niezbyt słodka i wiosennie żółta dzięki dodatkowi szafranu.
To pierwsze moje ciasto z dodatkiem szafranu i - szczerze mówiąc - byłam trochę zaskoczona jego dość ostrym smakiem i zapachem, który nie każdemu musi odpowiadać.  Tak więc - jeżeli ktoś nie ma doświadczeń z tą przyprawą - radzę trochę zmniejszyć jego ilość. Babka będzie może mniej żółta, ale też bardziej "znajoma" w smaku. No, chyba ze ktoś lubi eksperymenty ;)


Składniki: 
2 i 3/4 szklanki mąki
3/4 kostki masła
1,5 szklanki cukru (im drobniejszy, tym łatwiej będzie się ucierać)
4 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka aromatu waniliowego
3/4 łyżeczki soli
szklanka mleka
1/2 łyżeczki nitek szfaranu (ja dałam 1/3 łyżeczki)
masło i mąka do formy
Do dekoracji:
szklanka cukru pudru
otarta skórka i łyżeczka soku z cytryny

1. Masło utrzeć na puszystą masę. Powoli dodawać cukier i w dalszym ciągu ucierać aż masa będzie biała i jednolita.
2. Ciągle ucierając dodawać po jednym jajku i aromat waniliowy.
3. Szafran rozpuścić w ciepłym mleku (jest to trudniejsze niż się wydaje i wymaga dość długiego, cierpliwego mieszania).
4. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia.
5. Do masy - ciągle ucierając - dodać 1/3 mleka i połowę mąki. Następnie pozostałą część i mąki, i mleka. Ucierać przez kilka minut.
6. Formę z kominkiem wysmarować tłuszczem, wysypać mąką.
7. Przelać masę do formy. Ciasto urośnie, więc masa powinna sięgać mniej więcej do do 2/3 wysokości blaszki (ja o tym zapomniałam, więc rosnąca babka wybrała się na spacer zwiedzać dolną blachę w piekarniku ;)
8. Piec ok.godziny w temperaturze 170 stopni. Upieczona babka powinna odstawać od formy.
Po upieczeniu wystudzić - początkowo w formie, potem na kratce. Udekorować lukrem przygotowanym z cukru pudru i soku z cytryny. Obsypać cytrynową skórką.

Tagliatelle z cukinią

Ostatni przebój mojej kuchni. Szybkie, łatwe, pyszne. Przepis znalazłam w książce Nigelli  "Lato w kuchni przez okrągły rok" - został odrobinę zmodyfikowany, z powodu braku orzeszków piniowych w najbliższym sklepie. W ich miejsce dodałam łuskanych pistacji, które świetnie się sprawdziły. Jeśli ktoś nie lubi łuskać pistacji, spokojnie może dodać migdały lub ziarna słonecznika. Efekt jest równie zadowalający, aczkolwiek w każdym przypadku trochę inny. Jaki - trzeba sprawdzić i porównać ;) Ja zdecydowanie preferuję pistacje, jednak znam takich, którzy uważają, że dopiero z łagodnym słonecznikiem danie to nabiera charakteru.

Składniki (na 2 dość duże porcje):
cztery małe lub dwie duże młode cukinie
2-4ząbki czosnku (w zależności od upodobań)
6 gniazd makaronu tagliatelle lub 5 papparedelle
mała filiżanka łuskanych pistacji
mała filiżanka rodzynek sułtanek (nie radzę zastępować innymi, sułtanki są odpowiednio mało słodkie)
sól
pieprz
łyżka masła
łyżka oliwy

1. Cukinie dokładnie umyć i pokroić (ze skórką!) w cieniutkie plasterki. Im cieńsze tym krócej będą się gotować.
2. W garnku (najlepiej z grubym dnem) rozpuścić masło i oliwę. Wrzucić cukinię.
3. Czosnek zmiażdżyć, dodać do cukinii. Dodać sól i pieprz.
4. Dusić przez ok.30min. co pewien czas mieszając od dna.
5. Ok.10 minut przed końcem gotowania dodać rodzynki i pistacje (można tez wcześniej, na samym początku gotowania, jednak zbyt długo gotowane pistacje robią się miękkie i tracą chrupkość, co - wg mnie - odbiera dużą część radości z jedzenia).
6. Cukinię zestawiamy z ognia, kiedy jest częściowo - nie do końca -  rozgotowana (można tez wcześniej lub później, w zależności od upodobań).
7. Makaron ugotować w osolonej wodzie. Odlać. Wyłożyć na talerze.
8. Cukinię wyłożyć na makaron - można posypać startym żółtym serem.
Smacznego :)



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Świąteczne wegepasztety

Tegoroczne święta upływają mi pod znakiem wegepasztetów, które bardzo dobrze pasują do wielkanocnego śniadania. Pierwszy pasztet jest bardzo delikatny i może wymagać towarzystwa np. pora czy kiszonego ogórka. Drugi jest bardziej klasyczny i ostrzejszy.



Wegepasztet pierwszy, z cukinii i białego sera

Składniki:
200g białego sera twarogowego
średniej wielkości cukinia
1-2 cebule
1-2 ząbki czosnku
jajko
sól
pieprz
gałka muszkatołowa
rozmaryn
oliwa
bułka tarta

Drobno pokroić cebulę. Rozrdrobnić cukinię (ja mam taki mikserek, który nie robi z warzyw masy, tylko je rozdrabnia, ale myślę, że można też cukinię zetrzeć na tarce i efekt będzie podobny). Podsmażyć cebulę na oliwie, a kiedy już będzie złocista, dodać rozdrobnioną cukinię i dusić przez kilka minut. Dodać wyciśnięty ząbek czosnku, sól, pieprz, gałkę muszkatołową i trochę rozmarynu. Przestudzić, połączyć z białym serem i jajkiem, dokładnie wymieszać.

Foremkę posmarować oliwą, posypać bułką tartą, przełożyć masę do foremki i piec w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 30-40 minut.

Pasztet drugi, z soczewicy i pieczarek

Składniki:
ok. 150g czerwonej soczewicy
ok. 10 średniej wielkości pieczarek
2 cebule
2 ząbki czosnku
sól
pieprz
chili
mielony kminek
natka pietruszki
jajko
oliwa
bułka tarta

Ugotować soczewicę według przepisu na opakowaniu (a nawet ją rozgotować). Drobno posiekać cebule, podsmażyć. Dodać rozdrobnione (znowu przydaje się mikser) pieczarki, dusić, aż sok z pieczarek wyparuje i całość zgęstnieje. Połączyć z soczewicą, przyprawić solą, pieprzem, chili i kminkiem. Dodać wyciśnięty czosnek, posiekaną pietruszkę oraz jajko, wymieszać.
Przełożyć masę do wytłuszczonej i posypanej bułką tartą foremki. Piec tak samo, jak poprzedni pasztet.

Wesołych świąt i smacznego!

sobota, 26 marca 2011

Oszukiwane risotto

Uwielbiam risotto, bo po pierwsze łatwo się robi, po drugie nie trzeba brudzić wielu naczyń, i po trzecie świetnie sprawdza się jako potrawa - sprzątanie lodówki. Niestety, wrodzona skłonność do ułatwiania sobie życia sprawia, że nie chce mi się stać nad rondelkiem i cały czas mieszać, stąd risotto jest oszukiwane: najczęściej wlewam prawie cały bulion od razu, a potem mieszam tylko raz na jakiś czas. W przypadku tego konkretnego przepisu ma to dodatkowe uzasadnienie - mianowicie w bulionie musi spokojnie ugotować się nie tylko ryż, ale i soczewica. A zatem oszukiwane risotto z soczewicą i papryką:



Składniki
(proporcje na 1 dość głodną osobę)
1 cebula
pół czerwonej papryki
ok. 3 łyżek czerwonej soczewicy
ok. 3 łyżek ryżu pełnoziarnistego
1/2 litra bulionu warzywnego
Sambal Oelek
brązowy cukier
oliwa z oliwek

Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek, podsmażyć cebulę. Gdy cebula zacznie się robić złota, dorzucić ryż i smażyć jeszcze przez chwilę. Dorzucić pokrojoną paprykę i wlać połowę bulionu. Mieszając dusić przez 2-3 minuty. Następnie wsypać soczewicę, wlać resztę bulionu, przykryć i zostawić na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Jeśli potrawa zacznie przywierać, dolać trochę wody.
Kiedy ryż i soczewica zmiękną, doprawić do smaku. Ja dodałam jedną łyżeczkę pasty Sambal Oelek, ale osoby o bardziej wrażliwych kubkach smakowych mogą dodać pół łyżeczki, albo w ogóle z tego zrezygnować. Sambal Oelek jest bardzo słony i ostry, więc żeby nie zdominował potrawy, można dodać trochę brązowego cukru.

Smacznego!

sobota, 19 lutego 2011

Ciasteczka lekko czekoladowe.

Ochota na jedzenie, ale i na pieczenie ciasteczek nachodzi mnie mniej więcej trzy razy w tygodniu. Co prawda z realizacją tychże ochót już trochę gorzej, ale tym razem się udało :)
Przepis znalazłam tu, ale lekko go zmodyfikowałam.
Ciasteczka wyszły pyszne!

Składniki:
175g miękkiego masła
200g cukru pudru
2 jajka
400g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
3 łyżki kakao
aromat śmietankowy (z braku czegoś bardziej naturalnego - a i tak wyszło rewelacyjnie :)

Cukier puder utrzeć z masłem, a później stopniowo dodawać kolejne składniki i zagniatać ciasto (w pewnym momencie staje się zbyt gęste dla miksera...). Podzielić na porcje, rozwałkowywać i wycinać ciasteczka. Piec ok.15 minut w temperaturze 180°C.
I już.

Myślę, że będę eksperymentować jeszcze z dodaniem do nich startej czekolady - wtedy będą już nie lekko, a mocno czekoladowe :)

Smacznego! :)


kura z curry. i ananasem.


Co prawda nie cała kura, no i tylko z mieszanką przypraw curry, ale i tak dobra :)
Porcja wychodzi na 2-3 osoby, ale to zależy oczywiście od pojemności brzuchów :)

Składniki:
2 piersi z kurczaka (średniej wielkości)
pół puszki ananasów (najwygodniej już krojonych)
mały kubeczek śmietany (wzięłam 18%)
2 ząbki czosnku (można wymienić na cebulę)
przyprawy - curry, papryka, zioła prowansalskie, przyprawa do kurczaka (najbardziej lubię gyros-kebab)
olej/oliwa

Mięso po umyciu i oczyszczeniu trzeba pokroić na niewielkie kawałki. Przyprawę do kurczaka (u mnie gyros-kebab, 2 płaskie małe łyżeczki) wymieszać z 2 łyżkami oliwy i dodać do mięsa. Wymieszać i wstawić do lodówki - przynajmniej na godzinę.
Czosnek posiekać na drobne kawałeczki i lekko podsmażyć na oliwie. Dodać mięso i obsmażyć, aż będzie białe. Można odlać trochę sosu (jeśli jest dużo) i dodać pokrojone na małe kawałki ananasy. W czasie, gdy mięso i ananasy się duszą, do kubeczka ze śmietaną wsypać pół łyżeczki curry i trochę papryki (u mnie jakieś ćwierć łyżeczki ;). Wymieszać, a potem powoli dodawać do mięsa i ananasów, ciągle mieszając.
Gdy wszystko się razem trochę poddusi, dodać zioła prowansalskie (dodałam 2 łyżeczki), wymieszać i dusić jeszcze chwilę. I gotowe :)
Podawać z ryżem (a mi najlepiej smakuje z zieloną herbatą o owocowym aromacie do popicia :)

 

niedziela, 23 stycznia 2011

Pomarańczowe gwiazdki





Naszło mnie na kruche ciasteczka, zabrałam się za poszukiwania i trafiłam na ten przepis. I było warto :) Co prawda choinki zamieniły się u mnie w gwiazdki, i zabrakło czekoladowych ozdób, ale i tak ciasteczka zniknęły bardzo szybko :)
Świetnie nadają się jako śniadaniowa przegryzka, a także na popołudniowe spotkanie przy herbacie.

Składniki:
150 g masła (ja dałam całą kostkę, ale to dlatego, że była oszukana - po zważeniu ważyła 166 g! Cała kostka, i to z opakowaniem!) 
100 g cukru
szczypta soli

2 żółtka

otarta skórka z 1 pomarańczy

50 g gorzkiej czekolady
(wzięłam pół tabliczki gorzkiej czekolady ze skórką pomarańczową, część starłam na drobnej tarce na wiórki, a pozostałe kawałeczki wrzuciłam w całości)
250 g mąki
(dałam więcej, ponieważ ciasto wyszło dość rzadkie)
Oryginalny przepis podaje jeszcze 25 g kandyzowanej skórki pomarańczowej - tej akurat nie miałam, ale miałam za to pomarańczowy aromat, no i pomarańczowa była czekolada, więc i bez skórki ciasteczka wyszły odpowiednio pomarańczowe :)

Masło ubić mikserem, dodać, cukier, sól i żółtka. Cały czas ucierając dodać otartą (oraz ew. kandyzowaną) skórkę pomarańczową oraz mąkę. Na koniec należy dodać czekoladę, dokładnie wymieszać i uformować z ciasta kulę, która zawinięta w folię będzie się chłodzić przez pół godziny w lodówce.
Moje ciasto wyszło trochę rzadsze, musiałam więc dodać trochę więcej mąki, a i z firmowaniem kuli było trochę problemów, ale w końcu wszystko wyszło tak, jak powinno :)

Schłodzone ciasto trzeba rozwałkować - niezbyt cienko - i wycinać pożądane kształty. Piec na blaszce, ok. 15 minut w temperaturze 180 stopni (piekarnik trzeba rozgrzać wcześniej).
Gotowe ciasteczka suszyłam na ręcznikach papierowych (zawsze to troszkę kalorii spłynie ;) i już - gotowe :)

I naprawdę znikają bardzo szybko :)