poniedziałek, 29 marca 2010

Makaron w nastroju wiosennym


Zrobiło się ciepło, powoli robi się zielono, więc na fali tej kiełkującej zieloności zazieleniłam mój obiad.


A zatem składniki (proporcje na jedną osobę):

drobny makaron dwujajeczny - garść lub dwie
pięć dorodnych pieczarek
pięć liści szpinaku z mrożonki
mniej więcej 1/3 średniej cukinii
około dwóch łyżeczek startego sera z niebieską pleśnią
sól
pieprz cytrynowy
ząbek czosnku
około łyżki masła

Przygotowanie:
Pokroić pieczarki w plasterki, cukinię w półplasterki, szpinak podgrzać w kuchence mikrofalowej. Na patelni odparować pieczarki, następnie dodać do nich cukinię, rozmrożone liście szpinaku i mniej więcej połowę masła. Całość dusić, aż cukinia trochę zmięknie. W tym czasie ugotować makaron. Warzywa doprawić solą, pieprzem cytrynowym i czosnkiem. Wymieszać makaron z warzywami, resztą masła i serem.

poniedziałek, 22 marca 2010

Dwie zapiekanki



Jeżeli pod jednym dachem mieszkają dwie osoby, jedna wege, druga nie, to czasami posiłki robi się w dwóch wersjach. Najprostszym sposobem na taki podwójny obiad jest zrobienie zapiekanki makaronowej w dwóch, niewiele się od siebie różniących, odmianach.
(Poza tym uwielbiam zapiekanki makaronowe, bo łatwo się je robi, pasuje do nich właściwie wszystko i świetnie się sprawdzają jako sprzątanie lodówki...)



Składniki - obie zapiekanki:
  • makaron penne, najlepiej pełnoziarnisty
  • cebula
  • żółta papryka
  • żółty ser
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz, inne przyprawy (w zależności od upodobań)
dodatkowo w wersji wege: groszek cukrowy (z mrożonki)
dodatkowo w wersji niewege: kiełbasa


Makaron gotujemy, cebulę drobno siekamy, ser trzemy.
Pozbawioną nasion paprykę podpiekamy lekko w nagrzewającym się piekarniku (potrzebuje trochę więcej czasu niż pozostałe składniki), a następnie kroimy w paseczki lub kostkę.
Kiełbasę kroimy w półplasterki.
Do dwóch naczyń do zapiekania wlewamy trochę oliwy, a następnie wkładamy mniej więcej po połowie wszystkich wspólnych składników, a następnie do wersji wege dodajemy groszek, a do wersji niewege - kiełbasę. Mieszamy i wstawiamy obie formy do piekarnika nagrzanego do mniej więcej 180 stopni. Pieczemy tak długo, aż zapiekanka ładnie się przyrumieni.

poniedziałek, 15 marca 2010

Zupa szpinakowa czyli w poszukiwaniu zieloności ;)


Zima nie odpuszcza, śnieg pada, wiatr wieje i mrozi. A mi się marzy wiosna. Żeby było zielono i słonecznie. Mam dość wszechobecnej bieli, szukam wszelkich odcieni zieleni i wiosenności. Na fali tych poszukiwań, odkryłam na nowo, cudownie zielony SZPINAK. Przez jednych znienawidzony, przez innych kochany. Zdecydowanie należę do drugiej grupy. Uwielbiam szpinak, pod praktycznie każdą postacią. Tak przygotowaną zupę jadłam po raz pierwszy, ale - z całą pewnością - nie ostatni. Informacja dodatkowa - jest to danie jak najbardziej dietetyczne (albowiem odkrywanie uroków diety trwa w dalszym ciągu ;)

Potrzebne będą (średnioobfita porcja jednoosobowa):
pół średniej marchewki
pół średniej pietruszki
kawałek (wielkości połowy marchewki) selera naciowego
kawałek (wielkości ćwierci marchewki) pora
60 - 80g. szpinaku (ja wzięłam mrożone liście Hortexu)
olej słonecznikowy - 2 łyżki
sól
pieprz czarny
czosnek (dla amatorów)

1. Marchewkę i pietruszkę myjemy i obieramy. Następnie scieramy na tarce o grubych oczkach.
2. Pora i selera myjemy i kroimy na drobniutkie plasterki.
3. Olej rozgrzewamy w garnku. Następnie wrzucamy do niego starte marchewkę i pietruszkę, posztkowany por i seler oraz szpinak (zamrożony).
4. Wszystkie warzywa dusimy pod przykryciem mieszając od czasu do czasu. Szpinak powinien się rozmrozić, a wszystkie warzywa - lekko zmięknąć.
5. Następnie do garnka dolewamy szklankę wrzątku.
6. Gotujemy wszystko pod przykryciem, ok.10min (aż warzywa będą wyraźnie miękkie).
7. Całość przelewamy do miksera lub blendera i miksujemy na gładką masę.
8. Ponownie przelewamy zupę do garnka, doprawiamy solą, pieprzem i wyciśniętym czosnkiem.
9. Gotujemy wszystko aż do wrzenia (uwaga! trzeba mieszać, bo zupa się rozwarstwia).
10. Można udekorować prażonymi orzechami włoskimi.


Zieloności! :)


niedziela, 14 marca 2010

Wiosna w dolinie muffinków


Wiosna w dolinie muffinków to nie jest hasło jednorazowe, to jest, proszę państwa, założenie programowe ;)

Tym razem stworzyłam jasną (earl grey, herbaciany posmak i dżem pomarańczowy) i ciemną (czekolada i wiśnie) stronę muffinkowej mocy, i obydwie okazały się mieć zagorzałych zwolenników ;]

Oparte są na moim ulubionym przepisie podstawowym
[2,5 szklanki mąki, 3/4 szklanki cukru, łyżeczka proszku do pieczenia, łyżeczka sody, szczypta soli,
2 jajka, 1/2 rozpuszczonej kostki masła, ok. 200g jogurtu]

przy czym do wersji jasnej - herbacianej dosypałam łyżeczkę drobno zmielonej herbaty (tu konkretnie liściasty earl grey tetley, nadaje się wspaniale) i dolałam esencję z zaparzonej łyżeczki herbaty w 1/4 szklanki wrzątku (razem z fusami! ;). Do tego skórka pomarańczowa, dżem pomarańczowy w środek i już ;) Ciasto zrobiło mi się rzadkie, dosypałam troszkę mąki (czyli szklanki powinny być "z czubkiem") i straciłam nadzieję, ale muffiny pięknie wyrosły. Są miękkie i pyszne, a w ogóle najlepsze są następnego dnia (o ile dotrwają ;)

Ciemne - czyli czekoladowe z wiśniami - to już wybitna prościzna ;) Do sypkich składników dodaje się 3 łyżki kakao, do każdej  muffinki łyżkę wiśniowej konfitury, i już. Jako amatorka aromatów dodałam troszkę tego rumowego, i to był dobry pomysł ;)

A wiosna kiedyś musi przyjść i ja wcale nie widzę tego śniegu za oknem. Wca-le.


niedziela, 7 marca 2010

Galaretka jogurtowa z owocami czyli łasuch na diecie


Przejście na dietę zaraz po założeniu bloga kulinarnego nie było najbardziej strategicznym posunięciem ;) Nagle okazało się, że wszystkie najbardziej ukochane przeze mnie ciasta i ciasteczka są surowo zakazane i nawet myśleć o nich nie powinnam, a co dopiero piec, fotografować i opisywać. To znaczy pewnie, gdyby się skończyło na pieczeniu, fotografowaniu i opisywaniu to zakaz nie byłby tak surowy, jednakże za dobrze znam swoją łakomą naturę, żeby ryzykować. Żegnajcie ciasta i ciasteczka... przynajmniej do Wielkanocy. Co potem - zobaczymy.
Na szczęście okazało się, że na diecie też bywa smacznie i ciekawie. Co więcej - dietetyczne gotowanie bywa wyzwaniem kulinarnym. Nigdy w życiu nie ważyłam wszystkiego tak skrupulatnie ani też nie stosowałam tak wielu składników. Podobno jednym z kluczy do udanej diety jest jej różnorodność. I moja pani dietetyczka wyraźnie zna i stosuję tę zasadę. Przyznaję, że niektóre ze składników wykorzystuję w kuchni po raz pierwszy - na przykład taką rzepę. Albo seler naciowy. Albo piklinga.
A żeby wszystkim Łaskawym Czytelnikom udowodnić, że na diecie może być całkiem smacznie przedstawiam Szanownym Państwu:

Galaretkę jogurtową z owocami (przepis pochodzi z mojej diety, Vitalia)

Składniki:
1 opakowanie jogurtu naturalnego (płynnego)
płaska łyżka żelatyny w proszku
1 łyżeczka miodu (w wersji niedietetycznej - 3-4 łyżeczki)
kilka wyłuskanych orzechów włoskich
opcjonalnie (w wersji n-d ;) rodzynki, posiekane bakalie, kawałki czekolady etc.
owoce do dekoracji (wg upodobań)

1. Żelatynę zalewany zimną wodą. Czekamy aż napęcznieje.
2. Następnie rozpuszczamy ja we wrzątku (ok.1/2 szklanki). Odstawiamy w chłodne miejsce, żeby przestygła (należy zwracać uwagę aby nie stężała).
3. Mieszamy jogurt z miodem, orzechami i innymi dodatkami, zwracając szczególną uwagę żeby miód i jogurt dokładnie się połączyły.
4. Powoli, ciągle mieszając wlewamy przestudzoną żelatynę do jogurtu.
5. Gotową masę wlewami do szklanych pucharków lub miseczek.
6. Odstawiamy do lodówki na ok.2 godziny.
7. Wyjmujemy z lodówki, dekorujemy owocami (można polać sosem owocowym).

Gotowe. Smacznego :)




wtorek, 2 marca 2010

Inauguracja, czyli muffiny cytry-nowe


Ponieważ Awnee zrzeka się honorów inauguracji, rozpocznę ja - przepisem na całkiem wiosenne muffiny cytrynowe, które są le-nową wariacją w oczekiwaniu na wiosnę, zainspirowaną marmoladą cytry-nową ;)



Muffiny cytrynowe

Potrzebne będą:

[składniki suche]
2,5 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru + 1 duża łyżka cukru waniliowego (na moim było napisane "2x mocniejszy", więc można wziąć trochę więcej)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

[składniki mokre]
2 jajka
1/2 kostki masła (rozpuszczone i przestudzone)
ok. 200g jogurtu naturalnego (wzięłam mniej więcej połowę kubeczka o pojemności 390g ;)

[dodatki]
marmolada cytrynowa (znaleziona w almie ;) myślę, że inne cytrusowe dżemy też mogłyby się nadawać)
tabliczka białej czekolady (posiekana na drobne kawałki)
skórka pomarańczowa (kandyzowana, wzięłam kopiastą łyżkę :)

A, i jeszcze! Jeśli ktoś (jak Le na przykład ;) lubi tzw. "ordynarny cytryniak ze sklepu", to może dodać troszkę aromatu cytrynowego. Ja dodałam i sobie chwalę ;)

Muffinki robi się klasycznie - muffinkowo, czyli mieszamy wszystkie suche składniki, mieszamy wszystkie mokre, mieszamy wszystko razem, dorzucamy dodatki (oprócz marmolady) i mieszamy raz jeszcze, niezbyt dokładnie. Do foremek nakładamy łyżkę ciasta, łyżkę marmolady i łyżkę ciasta, w moich muffinkach trochę ciastu pomagałam, żeby się w miarę równomiernie rozłożyło. Foremki powinny być wypełnione tak w ok. 2/3 wysokości. Wstawiamy muffiny do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i pieczemy 20 minut. W końcowej fazie pieczenia trzeba je uważnie obserwować, bo jeśli kawałki czekolady wydostaną się na wierzch ciasta i spłyną, to mogą się łatwo przypalić (ale wtedy i tak smakują jak karmel ;)

I to wszystko. Smacznego ;)