piątek, 29 października 2010

Zrobiłam risotto...

...i nie zrobiłam mu zdjęcia, zanim zniknęło. Ale nic to, pewnie jeszcze kiedyś zrobię (i risotto, i zdjęcie) i uzupełnię ;)
Risotto jest pomidorowe i jest wege, ale można też przerobić na nie-wege przez dodanie pokrojonej i podsmażonej piersi kurczaka.

Składniki:
cebula
czosnek
ryż
oliwa z oliwek
pomidory
białe wytrawne wino
bulion jarzynowy
bazylia
...i inne przyprawy

Jeśli chodzi o ilości, to zaraz się wytłumaczę. Risotto, które robiłam, było na dwa głodne, średniej wielkości brzuchy i mogłoby go być minimalnie więcej.
Ryżu wzięłam 150 g (na nasze apetyty mogło być 200), od ilości ryżu zależy też ilość bulionu - mój wchłonął ok. 1 litra, oraz ilość wina - tu było pół szklanki.
Cebuli, z racji zdrowotnych, było tylko pół malutkiej, ale spokojnie można dać więcej. Czosnku, z tej samej racji, były trzy duże ząbki, ale - jak ktoś nie przepada, to może dać trochę mniej (albo i więcej ;])
Pomidory... mogą być świeże, obrane ze skórki i pokrojone w kostkę - ilość zależy od ryżu i upodobań. Niemniej - polecam te, które trafiły mi się tym razem, czyli krojone pomidory z bazylią firmy o nieprzyzwoitej nazwie Valfrutta :P. Zużyłam pół puszki, ale łącznie z zalewą-przecierem.

A risotto robi się w sposób następujący...

(zakładamy, że bulion jest już gotowy ;)

Cebulę i czosnek siekamy na drobne kawałeczki i szklimy na oliwie na dużej patelni. Wsypujemy ryż i chwilę podsmażamy, aby cały "obtoczył się" w oliwie. Wlewamy wino i cały czas mieszamy. Gdy większość wina wyparuje (+wchłonie je ryż), zaczynamy podlewać ryż bulionem - ja wlewałam po jednej chochelce co kilka minut. Chodzi o to, żeby ryż cały czas gotował się w bulionie - gdy bulion się wygotowuje, podlewamy następną łyżkę, i oczywiście cały czas mieszamy. Robimy tak do momentu, gdy ryż będzie już prawie ugotowany (lekko al dente) i jego konsystencja będzie nam odpowiadać (czyli risotto, a nie zupa ;). Albo dopóki nie skończy się bulion :P
Pod koniec gotowania dorzucamy pomidory, mieszamy i dusimy wszystko przez kilka minut, wsypujemy bazylię (ja dodałam dwie łyżki stołowe, ale to dlatego, że bazylię uwielbiamy :). Można doprawić też innymi przyprawami - sprawdza się oregano, mieszanka do dań kuchni włoskiej, zioła prowansalskie, mieszanka do pizzy..
I już. Risotto koniecznie jemy gorące i tuż po przygotowaniu - odgrzewane sporo traci. Niektórzy (jak na przykład taki mój jeden współlokator...:>) sugerują, że można na koniec gotowania dodać starty żółty ser, aż do jego roztopienia. Kto wie, może to i dobra sugestia ;)

Pozostaje tylko życzyć smacznego :)
(i mieć nadzieję, że kiedyś uda mi się dołączyć zdjęcie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz